Rynek wydawniczy w USA trochę się różni od tego w Polsce. Tam autobiografię wydają 17-latki, jak Miley Cyrus czy głupiutkie celebrytki jak Paris Hilton. Z okazji pierwszych 100 dni w roli Pierwszej Damy Ameryki, wydaje się właśnie książkę o Michelle Obamie.

Reklama

BIOGRAFIA MODY CZY OSOBY?

Niestety, nie jest to rzetelna biografia, analizująca jak ta kobieta doszła do miejsca, w którym jest, tylko analiza jej strojów. Począwszy od purpurowej sukni, którą Michelle założyła w dzień nominacji męża na stanowiska prezydenta aż do dnia kiedy pani prezydentowa założyła w Białym Domu sukienkę za 148 dolarów.

Autorem książki jest Mandi Norwood, redaktor mody, a jej tytuł to "Michelle Style: Celebrating the First Lady of Fashion".

SKĄD POMYSŁ NA TAKĄ POZYCJĘ WYDAWNICZĄ?

"Każdy strój ma swoją historię" – mówi Norwood. Ze strojem wiążą się emocje, stresy i zabawne historyjki, które zwykle nie docierają nigdy do uszu zwykłych ludzi. Dlatego dziennikarz postanowił uchylić trochę rąbka tajemnicy. Na przykład żółta sukienka, w której Michelle Obama pojawiła się po raz pierwszy u Jaya Leno, była kupiona w sieci za 340 dolarów, bo nowa pani prezydentowa ma fantazję jeśli chodzi o kupowanie ubrań, i nie boi się próbować nowych rzeczy.

Książka podkreśla, że pani Obama nie tylko kupuje w sieci czy w tanich sklepach sieciowych. Promuje też młodych projektantów, przykładowo słynnego dzięki niej Jasona Wu.

Reklama

"Michelle jest taka jak my wszyscy. Kiedyś Pierwsze Damy trzymały się trochę z boku, były pełne rezerwy. Nie byłabyś w stanie naśladować ich stylu, nawet gdybyś chciała" – dodaje Norwood.

I TY MOŻESZ BYĆ JAK MICHELLE

Styl Michelle Obamy jest za to do podrobienia dla wielu Amerykanek. Mają się na kim wzorować, kogo kopiować i jest to osoba która stoi na najwyższym stopniu drabiny społecznej, a nie posiada charakterystycznego dla tego środowiska spięcia.

Znakiem rozpoznawczym Michelle Obamy stają się powoli ołówkowe spódnice, rozpinane kardigany i rozkloszowane sukienki. Ma świetne wyczucie dodatków i kolorów, nie boi się eksperymentów. Do prostych sukienek, dokłada kokardę, wielką broszkę czy szeroki pasek. Obcasy nosi dyskretne, niezbyt ekstrawaganckie. Lubi grać strukturą splotu, fakturą tkaniny. Upodobała sobie żakardy i haftowania, które z prostego kroju wyciągają całą elegancję.



Norwood przewiduje że prezydentowa zrewolucjonizuje wkrótce myślenie o klasycznym, lekko sportowym, amerykańskim stylu ubierania. Pokazuje ona przede wszystkim, że elegancja nie musi kosztować tysięcy dolarów, liczy się tylko dobry gust i inwencja.

Prywatnym życzeniem autora książki jest zobaczyć Michelle z jakąś niewielką torebeczką. Teraz można godzinami zastanawiać się, gdzie ona nosi swój błyszczyk?