"Poznałam Andrzeja przez naszych wspólnych znajomych. Był cudowny, a nasze pierwsze spotkania przypomniały jakąś egzotyczną przygodę: chodziliśmy razem po lasach, po jakichś malutkich muzeach, a nie tak, jak wszyscy - do kina i do knajpy" - opowiada 32-letnia Aneta.

Reklama

On miał niespożyte siły i fantazję oraz - co najważniejsze - jasne poglądy na temat życia. Najważniejsze były dla niego jego ukochana kobieta, ślub z nią, a potem dzieci i życie rodzinne. "Myślałam, że mam wielkie szczęście, bo los postawił mi na drodze okaz niespotykany...Jakże się myliłam!" - wspomnina z żalem.

W czym tkwił problem? Partner Antety uważał, że skoro dwoje ludzi ze sobą jest, to nie mogą nic robić oddzielnie. Samotna wyprawa na zakupy czy spotkanie z kumpelami nie mieściło się w jego rozumieniu świata. "Kupował mi i sobie takie same sandały (oczywiście w różnych rozmiarach, ale model musiał być ten sam), planował weekendy tak, abym chwilę samotności miała tylko podczas kąpieli... Gdy zaś usłyszał, że chcę sama iść do kina na jakiś łzawy romans (których on nie znosił), bo w singielskich czasach często to robiłam, dostał ataku furii. Usłyszałam, że ja go chyba nie kocham, że co to za pomysł - samej iść do kina. Przecież mam jego" - opowiada Aneta, która w końcu nie wytrzymała tej presji ciągłego bycia razem i robienia wszystkiego we dwójkę, dlatego odeszła. "Jeśli bym została, to bym się chyba udusiła..." - kończy.

I zrobiła dobrze. Bo to, że się bardzo kochacie, wcale nie znaczy, że musicie być ze sobą zrośnięci jak syjamskie bliźnięta. Stwierdzenia "Wolimy jeździć nad morze niż w góry" albo "Bez ciebie nie istnieję" znaczą tylko tyle, że słowo "ja" zastąpiłaś słowem "my". Dla niektórych może być to wyraz miłości absolutnej, ale niestety, jest nieco inaczej. Bez względu na to, jak długo jesteście razem, ważne jest, aby każde z was zachowało pewną autonomię.

Reklama

WIEŻA RADOŚCI, WIEŻA SAMOTNOŚCI

Psychologowie twierdzą, że każdy człowiek powinien spędzać trochę czasu w samotności. Nawet jeśli bez ludzi nie możesz żyć, otaczają cię i rozmawiają z tobą przez większość dnia, to w pewnym momencie masz ochotę odizolować się od tego wszystkiego i pobyć sama ze sobą. Podobnie jest w związku: czasem trzeba usłyszeć własne myśli, pozbierać do kupy emocje i zastanowić się nad tym wszystkim, co nas otacza. Jeśli wisisz na ramieniu swojego partnera przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, to nie masz na to szansy. W końcu zgubisz samą siebie. A co będzie, gdy ten wasz wspaniały, ścisły związek się rozpadnie? Bez męskiego ramienia poczuujesz się jak dziecko zagubione we mgle...

JAK BYĆ RAZEM I JEDNOCZEŚNIE OSOBNO?

Najzdrowsze, najszczęśliwsze pary to takie, w których partnerzy nie mają problemu ze spędzaniem czasu osobno. Oczywiście, nie mówimy tu o sytuacjach, w których dwoje ludzi żyje niby razem, a w rzeczywistości osobno, bo oprócz wspólnego adresu nic ich nie łączy. Mamy na myśli kochające się pary, które czują, że będą razem do końca życia.

Jeśli więc masz ochotę zrobić coś bez swojego ukochanego, nie wahaj się ani minuty. Ucieknij na weekend na Mazury ze swoimi koleżankami, a i jego namawiaj, by od czasu do czasu spotykał się ze swoimi znajomymi. To pomoże utrzymać równowagę w związku, a twoje poczucie wartości nie będzie zależało tylko od aktualnego stanu uczuć między wami.

I jeszcze jedna rzecz - kobieta, która ma swoje sprawy i całkowicie niedostępną dla mężczyzny sferę życia, jest dla niego o wiele atrakcyjniejszą partnerką. Nie ma nic gorszego, niż dzielenie każdej godziny ze swoim ukochanym - zwłaszcza tej spędzonej na kładzeniu maseczek czy goleniu nóżek. Pamiętajcie, że nic tak nie zaostrza męskiego apetytu, jak odrobina tajemniczości...