Badania przeprowadzili eksperci z Harvard Medical School oraz Uniwersytetu Kalifornia. Według współautora badań Jamesa H. Fowlera poczucie szczęścia tworzy specyficzną sieć, coś w rodzaju wirusa. "Nasze badania dowiodły, że istnieje pośrednia relacja nie tylko między szczęściem Twoim i Twoich bliskich, lecz również ich bliskich" - relacjonuje Fowler.

Reklama

Zespół Fowlera przez kilka lat studiował społeczne powiązania między ludźmi. Impulsem do podjęcia badań był inny eksperyment, który dowiódł, że łatwiej jest uniknąć nadwagi i otyłości, gdy Twoi bliscy są szczupli, łatwiej jest również wytrwać w niepaleniu tytoniu, gdy otaczają Cię ludzie, którzy nie palą papierosów.

Teraz udało się wykazać, że podobnie jest ze szczęściem. Zbadano prawie 5 tys. osób, pytano je o ich poczucie szczęścia w latach 1983-2003. Badanym kazano określić prawdziwość zdań typu: "Czułem się pełen nadziei w stosunku do przyszłości", czy "Byłem szczęśliwy". Zwrócono uwagę na ważne wydarzenia w życiu każdego spośród badanych takie jak ślub, rozwód czy narodziny dziecka.

Pytano również o relacje z członkami rodziny, przyjaciółmi, współpracownikami, sąsiadami. W ten sposób przeanalizowano społeczne i rodzinne powiązania między poszczególnymi ludźmi i ich wpływ na szczęście innych i to nie tylko tych, których badani znają osobiście. Naukowcy oszacowali, że wpływ bezpośrednich relacji międzyludzkich na poczucie szczęścia jednostki wynosi około 15 proc., natomiast relacje pośrednie zawierane przez naszych znajomych wpływają na nasze szczęście w 10 proc., a jeszcze dalsze relacje osób, których nie znamy - w około 6 proc.

Podobna zasada dotyczy poczucia smutku. On też tworzy swoistą sieć, jednak oddziałowuje znacznie mniej efektywnie.

Fowler zaznacza, że nie powinniśmy unikać nieszczęśliwych ludzi. Przeciwnie. Należy podjąć wysiłek, by pomóc im odzyskać radość życia. "Powinniśmy myśleć o szczęściu jak o dobru wspólnym. Jeśli wrócę do domu w złym humorze, tracę możliwość, by uszczęśliwić moją żonę i dzieci, a także ich przyjaciół" - mówi.