Podczas niedawnego paryskiego tygodnia mody pokazywano kreacje za kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy dolarów i wielu dziwiło się, że w czasie kryzysu ktoś będzie chciał wydać tyle na żyjącą jeden sezon czy jedno przyjęcie sukienkę. Co w takim razie można powiedzieć o powstającej właśnie w Malezji sukni, która będzie warta całe 30 milionów dolarów? Jej wartość wyznaczy 750 diamentów, którymi jest ozdobiona oraz jeden duży, 70-karatowy kamień na przedzie gorsetu.

Reklama

DIAMONDS ARE FOREVER...

Kreacja o nazwie "Nightingale of Kuala Lumpur" zostanie zaprezentowana podczas festiwalu mody - STYLO Fashion Festiwal w Kuala Lumpur, na początku kwietnia.

Na zarzuty o nadmierną strojność, projektant Faisol Abdullah odpowiedział: "Notowania giełdowe spadają, złoto traci na wartości, a diament jest wieczny. To suknia z diamentami. Po co się cofać, czemu nie mamy iść do przodu? Idziemy w fantazję, choć tu jest ona realna. Wartość sukni stanowią przecież diamenty". Może więc trzeba potraktować zakup jako inwestycję?

Nancy Yeoh , szefowa festiwalu, która zleciła wykonanie sukni, liczy na to, że znajdzie się na nią kupiec pomimo wysokiej ceny: "To sztuka i wciąż są na świecie bogaci ludzi, którzy mogliby sobie na nią pozwolić" - uważą. Aby więc sprzedać ją z zyskiem, kreacja zostanie pokazana na dworach królewskich na całym świecie. Swój obchód rozpocznie od Środkowego Wschodu i jej opiekunowie liczą, że nie będzie wędrowała daleko. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, 5 procent dochodu z sukni pójdzie na organizację "Gaza Humanitarian Fund". Pytanie tylko, gdzie szczęśliwy nabywca będzie trzymał swój zakup. Bo chyba nie w szafie? A swoją drogą ciekawe, jak będzie wyglądała? Czy któaś z naszych gwiazd włożyłaby ją na siebie, gdyby oczywiście miała taką możliwość? Stawiamy na Małgorzatę Kożuchowską, bo ona zawsze wie, co w modzie piszczy...