Współpraca Kate Moss i Top Shop zaczęła się w maju 2007 roku i wywołała masową histerię klientów - wykupywali wszystko, co pochodziło z projektów znanej modelki. Firma zorientowała się, że ma w garści kurę znoszącą złote jajka, więc zapewniła sobie współpracę z panną Moss na kolejne trzy lata, oferując jej podobno milion funtów rocznie. Szef Top Shopu, sir Philips Green, nie potwierdza wprawdzie tej kwoty oficjalnie, ale na pytania dziennikarzy odpowiada z uśmiechem: "Ujmijmy to tak: zadbałem o nią".
Zaprojektowana już przez Moss kolekcja sprzedaje się świetnie w 22 krajach. Jej atutem jest to, że klientki mogą obejrzeć w prasie kolorowej, w jaki sposób nosić sukienki od Moss, bo modelka chętnie pokazuje się w zaprojektowanych przez siebie ciuchach, dając tym tym samym dziewczynom inspirację do tworzenia własnych stylizacji. Co więcej - Kate Moss pojawia się czasami także na wystawie sklepu Top Shopu w Londynie, tworząc żywą ekspozycję. Brytyjska policja musi wtedy wstrzymać okoliczny ruch drogowy…
O swojej przyszłości z Top Shopem Moss mówi: "Ostatnie dwa lata były dla mnie satysfakcjonującym doświadczeniem. Top Shop dał mi idealną platformę do rozwoju mojej kolekcji, a chciałam to zrobić już od bardzo dawna".
Teraz Kate będzie miała okazję poszerzyć swoje umiejętności o projektowanie bielizny i akcesoriów. Podobno, jak twierdzi jej chłopak Jamie Hince, zaprojektuje też kilka par męskich bokserek.