Dziennik Bridget Jones, w którym każdy dzień zaczyna się od podsumowania przyjętych wczoraj kalorii i jednostek alkoholu, to doskonały sposób na odchudzanie. Według najnowszych badań magazynu "American Journal Of Preventive Medicine", o których pisze dziś Times Online, osoby, które skrupulatnie zapisują wszystko, co zjadły, chudną dwa razy szybciej niż te, które tego nie robią.
Dietetycy przeprowadzili eksperyment. Poprosili 1700 osób z nadwagą, żeby przez sześć miesięcy zapisywały to, co zjadły. Kiedy minęło pół roku, okazało się, że wszyscy schudli średnio o 13 funtów.
Dietetyczka Azmina Govindji zdradza sekret skuteczności diety dziennikowej - to czysta psychologia. "Dwa razy zastanowimy się, zanim zjemy coś kalorycznego, bojąc się, jak będzie to wyglądało na kartce" - mówi w Times. Dzięki dziennikowi łatwiej sobie wyobrazić, jakie ilości jedzenia wrzuca się do żołądka. Pomaga też pozbyć się zgubnych nawyków. "Jest tak na przykład z jedzeniem ciastka i piciem herbaty podczas oglądania ulubionego serialu w telewizji. Robimy to automatycznie" - mówi Azmina Govindji. Kiedy każde ciastkto trafi do ewidencji, automatyzm zniknie.
Amerykanie już stosują to, co naukowcy dopiero definiują i oszaleli na punkcie spisywania posiłków i przegryzek. Powstały nawet specjalne serwisy społecznościowe dla osób, które to robią (www.thedailyplate.com). Tysiące użytkowników dzieli się na nich swoimi żywieniowymi grzeszkami, a automatyczny licznik kalorii od razu przelicza, jak te grzeszki wpłyną na ich sylwetkę.
Naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin-Madison poszli o krok dalej niż propagatorzy spisywania zjedzonych kotletów. Wpadli na pomysł założenia fotobloga, na którym zamieszczane byłyby zdjęcia wszystkich posiłków. Pierwsze badania dowiodły, że ten sposób jest jeszcze bardziej efektywny niż zapisywanie. W końcu nie od dziś wiadomo, że kultura obrazkowa zdominowała świat.