Niemal każda z nas ma chwile, gdy widzi w lustrze obcą kobietę, większą o dwa rozmiary, z okropną fryzurą i niedobranymi do figury ciuchami. U nas jest to tylko chwilowy spadek nastroju, jednak są kobiety, które wierzą w swoje skrzywione odbicie bezdyskusyjnie i rozpaczliwie próbują ukryć odstręczające według nich defekty. Podczas gdy ich przyjaciele widzą normalną dziewczynę, one widzą monstrum, na które przykro spojrzeć.

Reklama

TO NIE HALUCYNACJA, TO CHOROBA

W takich przypadkach można mówić już o zaburzeniu psychicznym, zwanym dysmorfofobią, inaczej zaburzeniem dysmorficznym czy BDD (body dysmorphic disorder). Problem ten dotyka ok. 1 procenta populacji, w większości kobiet. Chorują głównie osoby młode, dorastające.

Dysmorfofobia to poważne zaburzenia w postrzeganiu samej siebie. Obsesyjne skupienie się na swoim wyglądzie powoduje u chorych, że myślą głównie o tym co mają na sobie, jak wygląda ich twarz, jak wyglądają z tyłu itd. Intensywność tych myśli doprowadza do tego, że inne strony życia: praca, szkoła, znajomi, zainteresowania spadają powoli na coraz dalszy plan, aż w końcu stają się kompletnie nieistotne.

Z czasem chora osoba zaczyna zamiast siebie widzieć w lustrze swoje krzywe odbicie: zniekształcona twarz, figura, inna waga.

Jak pisze Stanisław Porczyk, specjalista psychiatra: "Zaniepokojenie wyglądem może dotyczyć właściwie każdej części ciała, najczęściej jednak skóry albo kształtu twarzy. Przedmiotem zmartwień może być rzekome oszpecenie zmianami trądzikowymi, małymi bliznami, przebarwieniami, zmarszczkami, znamionami, zwiotczeniami i rozstępami. Dysmorfofobia (zaburzenie dysmorficzne) może też polegać na niepokojeniu się wyglądem swoich włosów, ich wypadaniem i łysieniem lub przeciwnie, nadmiernym owłosieniem. Bardzo często przedmiotem chorobliwej troski jest nos".

Taka osoba ma wtedy trudności z uspokojeniem się, zdystansowaniem się do swoich myśli. Nie słucha też racjonalnych komentarzy osób bliskich. Zaczyna początkowo maskować wszystkie swoje niedoskonałości, po czym gdy to nie pomaga, przestaje wychodzić z domu, by nikt jej nie oglądał.

Reklama

W drastycznych przypadkach dochodzi do niekontrolowanych planów operacji plastycznych i planów zoperowania swoich defektów. Zdarzają się także przypadki samobójstw pod wpływem dysmorfofobii.

Chorobę tę można podzielić na zaburzenia psychotyczne i niepsychotyczne. Gdy mowa o urojeniach, zalicza się ją do chorób psychicznych, gdy chory skłania się ku nerwicy natręctw, mowa wtedy o zaburzeniach nerwicowych.

CO WYWOŁUJE ZABURZENIA?

Tak naprawdę do tej pory nie wiadomo jaki jest decydujący czynnik wywołujący chorobę. Na pewno nie bez znaczenia jest środowisko rodzinne, wpływ otoczenia, uwarunkowania biologiczne i psychologiczne. Dopiero nietypowa kombinacja wszystkich tych czynników u 1 na 100 przypadków kończy się BDD.

W lżejszych przypadkach owszem, jednak jest to zawsze życie okupione dużym cierpieniem psychicznym, niezadowoleniem i pogardą wobec samego siebie. Chorzy na BDD nie potrafią nawiązać prawidłowych relacji społecznych, często są niezdolnie do pracy, nie umieją również utrzymać dłuższego związku partnerskiego. Wielu z nich pozostaje samotnymi na całe życie.

W przypadku rozpoznania choroby - konieczne jest leczenie psychiatryczne – a zwykle dzieje się to dzięki osobom trzecim, które zwracają uwagę na odstające od normy zachowanie. W końcu około 75 procent chorych dysmorfofobię szuka pomocy u chirurgów plastycznych, dermatologów i stomatologów, którzy powinni umieć zdiagnozować takie zaburzenie.

CO DALEJ?

Nie ma jednej skutecznej terapii dla osób z zaburzeniami postrzegania siebie samych. Każdy przypadek jest indywidualny. Zwykle stosuje się połączenie psychoterapii i środków farmakologicznych, choć w dalszym ciągu nie ma wystarczającej ilości badań potwierdzających skuteczność takiego leczenia. Jak wyjaśnia dr Porczyk: "Dysmorfofobia jest uważana za schorzenie, którego leczenie jest kłopotliwe i trudne. Może ono jednak w wielu przypadkach przynieść dużą ulgę chorym"

RACHEL - PRAWIE ULECZONA

Przypadek Rachel z Wielkiej Brytanii to przykład, że z BDD można żyć a nawet można osiągnąć dzięki temu jakieś korzyści. W tej chwili prowadzi ona własną agencje modelek wydała też książkę "The Butterfly Girl" o swojej przypadłości. Pokazuje w niej swój komputerowo przekształcony obraz, który na co dzień ogląda w lustrze. Wyjaśnia, że do tej pory "czuje lekkie mdłości, gdy ogląda swoje zdjęcia", na których, dodajmy, wygląda sama jak modelka.

Rachel wyjaśnia, że cały czas czuje się w nie swojej skórze, jak transseksualiści, choć oni chociaż wiedzą kim być powinni. "Ja nie wiem w jakim ciele być powinnam" – żali się Rachel.

Dziewczyna widzi u siebie wyłupiaste oczy, cienkie wargi i ma wrażenie, że jedna strona jej ciała jest inna od drugiej, grubsza. Gdy idzie obok przyjaciół, musi zamienić się miejscami, żeby widzieli ją z tej "w miarę dobrej strony".

Jej problemy zaczęły się jeszcze w dzieciństwie, gdy już jako 4-latka była ogromnie nieśmiała. Na przyjęciach dla dzieci nie bawiła się z innymi, tylko porównywała się jak bardzo różni się od innych maluchów. W szkole nie miała przyjaciół, czuła, że nie pasuje do świata. Jej jedyna koleżanka zginęła w wypadku w wieku 13 lat. Potem była już sama.

Rozwinęła obsesyjne zachowania w postaci mycia twarzy 30 razy dziennie, zaczęła też kontrolować swoja wagę. Nie chodziło wcale o odchudzenie się, tylko o kontrolę nad własnym ciałem. Przez 7 lat nie opuszczała domu bez maski czy woalki.

Dopiero w 2004 roku coś zaczęło się zmieniać, gdy jej matka potajemnie zgłosiła ją do konkursu Miss Anglii. Wtedy też awansowała w pracy. Z pomocą rodziców i brata powoli zaczęła odzyskiwać siły. Do dziś nie mówi, że się wyleczyła, nie wie czy to kiedykolwiek nastąpi, ale ma już siłę żeby po prostu iść ze swoim życiem do przodu i nie ukrywać się.

>>> Zobacz, jak wygląda Rachel

____________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Stręczyła modelki i aktorki bogatym mężczyznom!
>>> Fakty i mity o obrzezaniu
>>> Dlaczego seks czasami przynosi ból?