Program prowadzi budzący dotychczas chyba wyłącznie ogromną sympatię Zygmunt Chajzer. Za uczestniczenie w odzieraniu ludzi z intymności dostaje - bagatela - 20 tys zł., i to za jeden odcinek. Co możemy w nich usłyszeć? Np. jedna kobieta przyznała się do alkoholizmu, bicia dzieci i lesbijskich fantazji. Inna, że bił ją mąż, a jeszcze inna, że nie wierzy, iż mąż poślubił ją z miłości, tylko z powodu dziecka. Co na to Chajzer?

W wywiadzie dla "Przekroju" przekonuje, że program ma... misję! Pomaga ludziom zrozumieć błędy, cementuje małżeństwa (sic!) i zbliża do siebie rodziny. Trzeba przyznać, że to bardzo wygodne rozumowanie.

"My, ja, chcemy malować prawdziwy portret naszego bohatera, z jego słabościami, z jego mocnymi stronami, i zupełnie niepotrzebne są pytania, które do niczego nie prowadzą" – tłumaczy Chajzer, przekonując że publiczne pytanie o zdradę do czegoś prowadzi. "Bo to nie jest po prostu teleturniej. To forma, która do tej pory nie istniała w naszej telewizji, połączenie talk-show, poważnej rozmowy o życiu z hazardem, ze zdobywaniem popularności, ale budowaniem też swojej pozycji materialnej, bo gramy o duże pieniądze. Być może będzie tak, że pod wpływem tego programu pogadamy po nim w domach. On się kończy późnym wieczorem i nocą może któreś pytanie gdzieś tam zawiśnie..." - mówi.



Reklama

"I zasieje strach. Telewidzowie będą się bali, że te pytania zawisną w ich związkach, rodzinach" - sugeruje Najsztub.

"Myślę, że bardziej będą ciekawi, jak to jest u innych, bo przecież ten program opiera się na ciekawości, podglądactwie czyjegoś prawdziwego życia. A może z drugiej strony trochę łatwiej nam będzie o tym ze sobą rozmawiać?" - zastanawia się prowadzący "Moment prawdy".

Zapytany, czy po nagraniu dziesięciu odcinków ma jakieś lęki związane z prowadzeniem programu odpowiada: "Boję się - i być może stąd moje ostrzeżenia dla bohaterów przed kontynuowaniem gry - wchodzenia w rzeczy, które mogą bardzo boleć. Boję się o tych ludzi, którzy wracają do miejsca, w którym mieszkają. Fajnie jest, jak oni wrócą z kasą..."
Tylko co z godnością i szacunkiem - tym wyrażanym wobec nas przez innych, i tym, który w głębi zdradzonej przez siebie duszy chyba jednak umiera?