Amerykański styl żegnania szkoły zaczyna opanowywać cały świat. Wielka Brytania przeżywa wręcz plagę imprez tego typu. Z pozoru nie ma w tym nic złego - świętowanie wyznacza pewne cezury i pozwala zakończyć etap, by móc zacząć następny. Jednak w tym przypadku mamy do czynienia z niezdrowym zjawiskiem. Dlaczego? Bo te wystrojone i wymalowane dziewczyny mają po 11 lat.

Reklama

PIENIĄDZE NIE GRAJĄ ROLI!

Koszt udziału w balu? Zależnie od tego, ile rodzice są w stanie wydać. Tak, ile są w stanie, a nie ile chcą.

W szkole Maerdy Infant School w miejscowości Rhondda w południowej Walii rodzice wynajmowali córeczkom balowe suknie, a synom smokingi. Siedmiolatkowie wyglądali jak minidorośli. No, może nie wtedy, gdy z piskiem gramolili się z wynajętych na tę okoliczność limuzyn. Jedna z matek, Adele Wilk, mama siedmioletniej Ellie, mówi: "To tylko zabawa, i dzieci były zachwycone. Cała ta oprawa spowodowała, że przejście do następnego etapu edukacji było wyjątkowe i godne zapamiętania. To były dla córki najwspanialsze chwile!
Kupiliśmy jej piękną balową suknię, znalazłam ją w sklepie dla druhen. Kosztowała tylko 20 funtów. Poprosiłam także moją kuzynkę-fryzjerkę, by zajęła się jej fryzurą. Wyglądała jak dorosła" - zachwyca się. "Miała pełen makijaż. Była bardzo podekscytowana. Wynajęliśmy limuzynę dla niej i jej ośmiu koleżanek. To koszt 12 funtów od osoby. Szofer powoził ich trochę po okolicy, zanim zawiózł pod szkołę. A sam bal? Ellie tańczyła nawet z chłopcami. Moim zdaniem nie ma w tym nic zdrożnego".

MOJE DZIECKO BĘDZIE NAJLEPSZE

Rodzice nie chcą oszczędzać, by ich dzieci nie czuły się gorsze od kolegów i koleżanek z klasy. Mike Farr jest pilotem, dlatego dla 17-letniej dziś córki postanowił wynająć helikopter: "Wszyscy wyszli z budynku, żeby zobaczyć, jak ląduje. To było warte każdego pensa! Maszynę wynajął mi znajomy, cudem uzyskałem pozwolenie na lądowanie na boisku. Wielu rodziców przyjechało limuzynami, hummerami, ale nikt nie przyleciał helikopterem" - mówi dumny.

Lot Laury kosztował 500 funtów za godzinę. Jednak to nie koniec wydatków: "Suknia dla córki kosztowała kilkaset funtów. Do tego poszła na manicure, makijaż, no i oczywiście wizyty na solarium. Wyglądała oszałamiająco! Nawet nie założyła w helikopterze słuchawek, żeby nie zepsuć fryzury. Czy nie szkoda mi wydanych pieniędzy? Absolutnie, to jedyne takie wydarzenie w jej życiu".

Imprezy kończące szkołę to na pewno wielkie przeżycie. Ale czy warto świętować koniec semestru? David Hale nie żałuje fortuny wydanej na przyjęcie z tej właśnie okazji. Jego 16-letnia córka Amy "kosztowała" go 500 funtów: "Zaszaleliśmy, ale to była naprawdę świetna zabawa. Suknię córki szyto na miarę. Była złota, Cudowna!" - rozpływa się. "Było wiele przymiarek, zamówiliśmy kosmetyczkę do domu - zrobiła jej paznokcie, makijaż i fryzurę. Amy nie chciała sztucznej opalenizny, i w sumie dobrze, bo niektóre jej koleżanki były trochę pomarańczowe". Tak wystrojona dziewczyna na bal pojechała oczywiście limuzyną: "Wiem, że to kosztowało drogo, ale to moja córeczka, i chciałem, żeby ten wieczór był dla niej wyjątkowy".

Reklama

POPYT RODZI PODAŻ

Firmy organizujące bale zwietrzyły świetny interes - jeżdżą od szkoły do szkoły z ofertami wynajmu sukni balowych i smokingów, z ogłoszeniami o wynajmie luksusowych wozów, listą zabiegów upiększających w przystępnych cenach.

Julie McDonald, dyrektor Hillcrest Community Infant and Nursery School w Gainsborough, przyznaje, że jeszcze trzy lata temu nad organizacją takiego balu rozgorzała dyskusja między placówkami edukacyjnymi: "Początkowo rzeczywiście były rozmowy na ten temat. Czy w ogóle powinniśmy to organizować dla siedmiolatków" - wyjaśnia. "Czy to jest w ogóle potrzebne tak małym dzieciom. Ale uznaliśmy, że skoro ich przejście do kolejnej szkoły jest tak ważne, niech się pięknie zaznaczy balem. Większość rodziców się z nami zgodziła. Bardzo się przyłożyli, by dzieci wyglądały świetnie" - stwierdza zadowolona. "Trochę mnie zszokowało, że 11-latki przychodziły w butach na obcasach i wyglądały raczej jak 15- czy 16-latki. Ale rozumiem rodziców i dzieci - wszyscy chcieli błyszczeć".

DLACZEGO NIE?

Sednem sprawy jest psychika dzieci - internet, media, presja, to wszystko sprawia, że muszą szybciej dorosnąć. Rodziców niepokoją coraz większe wymagania dzieci względem strojów i oprawy, które zaczynają przypominać wesela. I patrząc na swoje córeczki, które w dwuznacznych pozach i z wydętymi usteczkami patrzą z pamiątkowych zdjęć, zastanawiają się: jak do tego dopuściliśmy?

Niektóre szkoły odchodzą od zwyczaju hucznego świętowania na rzecz nieco bardziej stonowanych uroczystości. Niektóre nalegają nawet, by to sami uczniowie zajęli się organizacją. To na pewno nie sprawia, że impreza jest mniej pamiętna.
_________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Rodzice Dody: Jak wychować małą gwiazdę
>>> Ateiści zatroszczą się latem o twoje dziecko