Kryzys wieku średniego dopada właściwie każdego mężczyznę. Panowie po czterdziestce czy pięćdziesiątce zaczynają oglądać się za młodymi dziewczynami - czasem kończy się na niewinnych spojrzeniach, nierzadko jednak porzucają żonę i rodzinę. Dlaczego tak się dzieje? "W myśl powiedzonka: głowa siwieje, dupa szaleje. Ale to poważniejsza sprawa" - odpowiada seksuolog i doradca rodzinny Andrzej Komorowski na łamach jednego z magazynów.

Reklama

I szuka przyczyn w męskiej biologii: "Organizm mężczyzny daje sygnały, że zbliża się kres, andropauza. To czysta biologia - oni są smutni, przerażeni. Chcą się sprawdzić, szukają potwierdzenia, że mogą, że jeszcze istnieją". I choć dawniej rozpady małżeństw nie były aż tak widoczne, taki lęk przed utratą męskiej mocy towarzyszy mężczyznom od zamierzchłych czasów. To on popychał facetów w ramiona młodszych partnerek... "W starożytności uważano, że na chorobę weneryczną lub seksualną niemoc najlepszy jest kontakt z dziewicą. To symboliczne poszukiwanie młodości, która w nich samych przeminęła" - mówi Komorowski. I przywołuje świetnie znany "Portret Doriana Graya" pióra Oscara Wilde. Młoda kobieta dla mężczyzny cierpiącego na kompleks Doriana Graya jest trochę niczym obraz, na który mężczyzna przelewa całą starość i zgorzknienie.

ZROZUMIEĆ - TAK. ALE CZY WYBACZYĆ?

W pogoni za złudzeniem i w ucieczce przed lękiem mężczyzna rezygnuje z najlepszego możliwego wsparcia - swojej dojrzałej partnerki... "To przykre i głupie, gdy umawiamy się na życie z jedną kobietą, a potem łamiemy tę umowę, bo boimy się starości. Tym bardziej że nasza kobieta, ta od lat, może być nam pomocna w tych trudnych, starych czasach".
Co z drugiej strony wcale nie znaczy, że to nad nim powinniśmy się użalać - trudne chwile tłumaczą, ale nie usprawiedliwiają zrywania umowy na życie... "Krótko mówiąc, można faceta zrozumieć, bo to biologia, ale trudno mu wybaczyć" - zaznacza seksuolog.

Reklama

Co innego kobiety. Ich czas bezlitośnie pozbawia podstawowych według biologii zalet: młodości, urody i płodności. Czy dlatego kobiety tak rzadko związują się z młodszymi kochankami? Pozwalają sobie na to nieliczne, zazwyczaj takie, które osiągnęły nieprzeciętny sukces finansowy i zawodowy - jak na przykład Madonna... Andrzej Komorowski jednak broni miłości: "Rzadziej kobiety biorą sobie młodych. Natura każe im być płodnymi, a tu starość wytrąca ten atut. Chociaż przykład Edith Piaf, która wyszła za młodziutkiego Theo Sarapo, przeczy tej tezie i jest pochwałą miłości. Po jej śmierci Sarapo nie miał już ponoć innej kobiety. Pomimo iż uważano, że "poleciał" na majątek Edith, to prawda jest taka, że gdy umarła, to on spłacił wszystkie jej ogromne długi. Zginął w wypadku dziewięć lat później. Pochowano go przy Edith. Czyli jednak miłość...".