Nie ma nic śmieszniejszego niż kobieta oplatająca przy ludziach swojego męża czy partnera jak bluszcz. Taka osóbka budzi powszechne politowanie, bo wisząc na męskim ramieniu, zdaje się krzyczeć: "Mój ci on, mój!". Mina jej partnera zazwyczaj mówi sama za siebie: jest przerażony i skonfudowany i chciałby jak najszybciej znaleźć się z nią w domu, by go dłużej nie kompromitowała.
Fachowcy, zajmujący się językiem ciała, twierdzą, że to tak zwane zaznaczanie terenu tak, by inna "samica" nie zainteresowała się owym panem. Znamy trzy lepsze sposoby na publiczne podkreślenie więzi z partnerem.
1. Pobaw się jego włosami: kiedy siedzicie obok siebie na kolacji u przyjaciół, delikatnie przeczesz dłonią jego włosy albo podrap go z tyłu głowy. Ten gest jest niezykle intymny, a jednocześnie niewinny. Robiąc to publicznie, bez słów, oświadczasz całemu światu, że jesteś dumna, że masz tak wspaniałego mężczyznę u boku
2. Dotknij dołu jego pleców: ten gest bardzo często obserwujemy u gwiazd na czerwonym dywanie. Idąc koło niego, dotknij delikatnie koniuszkami palców tego wrażliwego obszaru jego ciała. W ten sposób komunikujesz swojemu ukochanemu, że chcesz go wspierać i być dla niego prawdziwą partnerką.
3. Pocałuj go w policzek: jeśli poczujesz nagłą i niespodziewaną chęć pocałowania swojego mężczyzny przy innych ludziach - nie powstrzumuj się. Ale niech to będzie szybkie cmoknięcie w policzek, a nie długi, namiętny francuski pocałunek (nie ma chyba nic bardziej degustującego, niż para całująca się tak, jakby za chwilę mieli wylądować w łóżku...). Zanim on zorientuje się, że go pocałowałaś, już będzie po wszystkim. I o to chodzi!