I tak na przykład... Spędziłaś tegoroczne walentynki sama w domu, podczas gdy większość twoich znajomych miała w planach romantyczne randki? Czułaś się głupio z tego powodu? Niepotrzebnie. Duża częstotliwość randek wcale nie prowadzi do wielkiej miłości.

Reklama

Rejestrowanie się w serwisie randkowym albo na forum dla singli to powszechna praktyka wśród singli. Pojawia się miły chłopak, wymiana kilku sympatycznych maili, coś zaiskrzyło.Naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy jest spotkanie. Jednak takie znajomości zazwyczaj nie trwają długo.

"Poznałam chłopaka na serwisie randkowym. Miły, dowcipny, spodobaliśmy się sobie. Kilka razy się spotkaliśmy, choć mieszkamy w innych miastach. Jednak po jakichś trzech tygodniach miałam dość. Myślał, że ma prawo wiedzieć, co robię i gdzie jestem o każdej porze, zaczął się też narzucać. Definitywnie zakończyłam tę znajomość" - opowiada Paulina, pracownica administracji państwowej.

Kiedy przegląda się dziesiątki profili innych singli, łatwo jest znaleźć kogoś interesującego. Internet ułatwia poznanie kogoś. Jednak nawet, jeśli poznamy więcej osób, okazuje się, że spotkanie "tego jedynego" wcale nie jest łatwiejsze niż dawniej.

Atrakcyjnej singielce łatwo także przychodzi poznanie kogoś w klubie podczas weekendowej imprezy. Młodzi ludzie chętnie wykorzystują takie sytuacje. Nawet, jeśli nie planują poważnego związku z poznaną osobą, i tak umawiają się na kilka randek. "Na imprezie poznałam chłopaka, wydał mi się miły, dlatego dałam mu mój numer telefonu. Spotkaliśmy się później kilka razy, nawet poszliśmy ze sobą do łóżka. Ale szybko zorientowałam się, że kompletnie do siebie nie pasujemy" - mówi Milena, pracownica banku.

Liczba singli w ciągu ostatnich 30 lat podwoiła się. W ciągu przyszłych dekad tendencja ta może się zwiększać. Oczywiście jest to przede wszystkim kwestia dużej swobody obyczajowej. Świadczy o tym sam fakt, że mówimy o "singlach", a nie "starych pannach" i "starych kawalerach". Jednak jeśli chcemy się z kimś związać i nam to nie wychodzi, winę często ponosi właśnie nawyk beztroskiego randkowania.

Według Andrew Marshalla, autora książki "The Single Trap" ("Pułapka samotności") w naszej kulturze dobrze widziana jest częsta zmiana partnerów. Widoczne jest to np. na imprezie w klubie, gdzie tańczy się z wieloma osobami. Im więcej partnerów do tańca - tym lepiej. Według Marshalla podobnie wygląda to w życiu. Duża liczba randek świadczy o sukcesie towarzyskim. Jednak pomysły typu "speed date", poznawanie potencjalnych partnerów na serwisach dla singli, flirtowanie na czatach rzadko ułatwia odnalezienie miłości. Pomagają one jedynie nawiązać bardzo krótkotrwałe znajomości.



W Polsce mieszka około 5 milionów singli. Niezależnie od tego, czy życie w pojedynkę może być kwestią wyboru, czy konieczności - na pewno sprzyja rozwojowi praktyki szybkiego randkowania.