Seks i przemoc zawsze szły w parze, ale jak wszyscy wiemy, granica jest tu cienka. Japonki lubią ją przekraczać. Czoło w bandażach, klatka piersiowa w sztywnym gorsecie, plastry, opaska na oku, ręka na temblaku. Im więcej szpitalnych akcesoriów, tym lepiej. Oto nowy uliczny styl w Japonii zwany kegadoru. Lansują go tak zwane Harajuku Girls - subkultura słynąca z ekstremalnych pomysłów na modę i hobby. Były już Yamambas (nordycka uroda w karykaturze: blond włosy, opalenizna z solarium, białe usta, ostry, kolorowy makijaż), Gotyckie Lalki, a teraz nastał czas na kegadoru.Poturbowane dziewczyny - w dosłownym tłumaczeniu “idolki w ranach” - przypadłyby pewnie do gustu bohaterom "Podziemnego kręgu”, bo podstawowym fetyszem jest dla nich bandaż. Biały symbolizuje czystość i dziewictwo, czarny - mroczną stronę kobiety.

Reklama

"Tłumaczą, że w ten sposób chcą zwrócić na siebie uwagę mężczyzn. Wyglądają przecież jak chore, biedne i delikatne ofiary, którymi trzeba się zaopiekować" - powiedziała "Newsweekowi” Iwona Kordzińska-Nawrocka z Zakładu Japonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, tłumacząc fenomen kegadoru.

A co na to mężczyźni? Martwią się, prowokują rozmowę, pytając, kto skrzywdził biedną dziewczynę. Trzeba jednak uważać, by nie przesadzić z litością, by nie zarobić w nos i samemu nie skończyć z atrakcyjnym opatrunkiem na twarzy.