Reklamowany jako przełom w odchudzaniu balsam wszedł przebojem na rynek wiosną tego roku. Podobno Fat Burner Energy Lip Balm poprzez zawarte w nim związki, które przenikają do śliny i dalej do żołądka, kontroluje apetyt i podwyższa poziom energii.
Kosztujący ok. 8 dolarów produkt hamuje uczucie głodu i wspomaga nawet metabolizm. Tak przynajmniej go reklamowano. Niestety, za produkt wzięli się brytyjscy naukowcy i ogłosili, że błyszczyk to bujda na resorach - nic nie zastąpi porządnej diety i ćwiczeń fizycznych.
CIASTKA NIE BĘDĄ TUCZYŁY
Dr Allan Kurtz, wynalazca balsamu, który w Anglii można tez kupić on-line za 4.95 funta powiedział, że stworzył swój produkt, ponieważ wymagali tego od niego jego klienci. Według niego, używający go pacjenci chudli nawet do 4 kilogramów nie zmieniający niczego innego w swoim stylu życia czy jadłospisie. Pan doktor na dowód rzekł, że w jego gabinecie zawsze stoją ciastka a odkąd używa balsamu do ust, nie ciągnie go do nich kompletnie.
Za cudowne działanie kosmetyku odpowiedzialny jest specjalny ziołowy składnik używany przez buszmenów z Kalahari w Afryce Południowej. Zawiera też wyciąg z zielonej herbaty, która jak niedawno orzekły badania, podnosi poziom energii w ciele o 4 procent i chrom, który pomaga spalać tłuszcz. Do tego dołączono jeszcze masło shea i olej słonecznikowy, żeby balsam rzeczywiście nawilżał usta.
czytaj dalej...
ZJEDZ BECZKĘ BALSAMU - PODZIAŁA
Tam Fry, z National Obesity Forum powiedział, że faktycznie składniki te przyspieszają spalanie kalorii, jednak nie są to tak oczywiste zmiany i zachodzą u różnych osób na różnym poziomie. "Rzeczywiście włożyli wyciąg z tych substancji w ten balsam, ale jest mało prawdopodobne, aby doprowadziło to do znacznej utraty wagi. Ilość, którą trzeba by było skonsumować, żeby osiągnąć ten efekt jest dużo większa niż w zwykłym posmarowaniu ust balsamem" – rozczarował swoją diagnozą Fry. Dodatkowo polecił Brytyjkom, żeby raczej zmniejszyły ilość spożywanego jedzenia i zaczęły ćwiczyć, niż wierzyły w bajki z cudownym balsamem.
TO TYLKO DOBRY BALSAM
Przeprowadzono nawet w Londynie empiryczne testy - niejaka Hilary Frejman używała produktu 6 razy dziennie, wedle rekomendacji, i nie zauważyła żadnego ubytku wagi. Na dodatek z powodu smaku granatów, zachciało się jej jeść – balsam piekł też przy nakładaniu na usta. Mimo to, jako balsam do ust, kosmetyk sprawdzał się znakomicie. Przypływu energii Hilary też nie zauważyła.
Członek brytyjskiej organizacji charytatywnej walczącej z zaburzeniami odżywiania, wyraził obawę że takie reklamy, jawnie zakłamujące działanie kosmetyku, po raz kolejny zachęcą dziewczęta do zastanawiania się, czy z ich wagą wszystko jest w porządku.
Balsam oficjalnie więc uznano w Wielkiej Brytanii za kolejną marketingową sztuczkę żerującą na kobiecej niepewności dotyczącej swojego wyglądu i bezwzględnie wykorzystującą wciąż duże zainteresowanie wychudzoną sylwetką.
Na szczęście kosmetyku nie można w Polsce kupić, choć praktyczne i niezbyt łatwowierne Polki chyba raczej nie padłyby ofiarą odchudzającego balsamu do ust…
___________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Markowe kosmetyki tanio i bez ściemy
>>> Od ładnej ekspedientki sukienki nie kupię!
>>> Czego wstydzą się kobiety