Wielu mężczyzn głowi się nad tym, co sprawia, że jesteśmy w stanie poświęcić cenne poranne, wykradzione snowi godziny, na misterne zabiegi podkreślania urody. Odpowiedzi na zlecenie kosmtycznej firmy Kanebo zaczęli szukać badacze z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zespół pod przewodnictwem Dr Kena Mogi odkrył, że tajemnica tkwi w naszym mózgu. Naukowcy zeskanowali mózgi badanych kobiet i przyglądali się aktywności tzw. jądra ogoniastego.
Mówi się, że nie ma brzydkich kobiet, są tylko niezadbane. Badania Japończyków wskazują jednak, że odpowiedzi nie należy szukać tylko w zupełnie świadomej potrzebie podobania się sobie i innym. Okazuje się, że najważniejszy jest moment radosnego oczekiwania na korzystne rezultaty naszych działań. Kiedy patrzymy w lustrze na swoją nieumalowaną jeszcze twarz, zaczynamy przewidywać i wyobrażać sobie, jak będziemy błyszczeć w oczach innych po sfinalizowaniu naszych upiększających zabiegów. Pod wpływem tych fantazji aktywowany zostaje obszar mózgu odpowiedzialny za uczucie przyjemności - tak zwany układ nagrody - i zalewa nas fala dopaminy, czyli hormonu szczęścia, wprawiającego w rozkoszne uczucie przyjemności.
- W makijażu zawiera się mieszanka oczekiwań, ambicji i dodawania sobie odwagi. W istotny sposób przyczynia się to do budowania relacji z innymi i uczucia zadowolenia u samych kobiet - mówi Keishi Saruwatari z firmy Kanebo dziennikowi The Daily Telegraph. Sprawa jest więc bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać.