Młodziutka gwiazda z Barbadosu bardzo szybko zrobiła karierę. W najnowszym wywiadzie dla "Gardiana" wyznała, że na początku niewiele wiedziała o branży i świecie. "Nie miałam nic do powiedzenia”.
Wytwórnia Def Jam decydowała nie tylko o tym, co Rihanna będzie śpiewać, ale także - jak ma wyglądać. To dlatego na początku kariery była słodką dziewczynką z długimi, rozjaśnionymi włosami. Piosenkarka nie czuła się z tym dobrze.
"Cały świat miał długie, kręcone, jasne włosy. Ciara, Beyoncé, Mariah, Christina Milian. Każda wyglądała tak samo. Więc obcięłam włosy”.
Jednak wytwórnia wciąż kazała doczepiać jej treski i zlecała robienie pasemek. Przy produkcji kolejnej płyty Rihanna nie wdawała się w niepotrzebne dyskusje. "Obcięłam włosy na krótko, pofarbowałam na czarno, weszłam do studia robić muzykę po swojemu”.
Dziś - utożsamiając się chyba z tytułem swojej trzeciej, najbardziej autorskiej płyty "Good Girl Gone Bad” (czyli "Grzeczna dziewczynka psoci") - Rihanna wyznaje: "Podoba mi się ta fryzura - ostra, rebeliancka. Nie lubię być przewidywalna. Żadnych stereotypów”.
Świat woli blondynki, czyli przeciw komu zbuntowała się Rihanna