Miranda Ponsonby wyróżnia się z tłumu kobiet swoim wzrostem liczącym sobie metr osiemdziesiąt. Ma wojskową postawę, opalone ręce i mocny uścisk dłoni. W purpurowej sukience wcale nie wygląda na swoje 76 lat.

RODZINA Z TRADYCJAMI

Miranda urodziła się w skórze chłopca, w klanie Ponsonbych – rodzinie z tradycjami a nawet szansami na tron. Jej dziadek, Timothy Davies był człowiekiem czynu, parlamentarzystą i przyjacielem Lloyda George’a. Ojciec był pilotem, walczył w pierwszej i drugiej wojnie światowej, gdzie poległ. Matka była ozdobą towarzystwa. W takiej rodzinie każdy chłopiec ma wypełniać określone role: ucznia, sportowca, żołnierza, ziemianina.

TEN PIERWSZY RAZ

Reklama

Rhodri zgodnie z oczekiwaniami ukończył elitarną szkołę i z pasją oddał się zajęciom męskim jak żadne inne. W Afryce prowadził życie myśliwego. Później zrezygnował z Oksfordu, i wstąpił do gwardii. Życie płynęło mu na całonocnych hulankach w Londynie w towarzystwie oficerów i weekendach spędzonych na polowaniach i grze w polo w niebylejakim towarzystwie – m.in. Księcia Filipa. W Ma Feathers, “ekskluzywnym burdelu” dla wyższych sfer, pierwszy raz obcował z kobietą – zbliżenie nie należało do udanych. Cnotę stracił z mężczyzna jeszcze na uczelni.

Reklama

MIŁOŚĆ I RODZINA

Nie przeszkodziło mu to zakochać się w Lady Annabell. Pomimo obustronnej wielkiej miłości ślub wziął z inną kobietą. Przez 30 lat wraz z małżonka prowadzili spokojne ziemiańskie życie na kilkusetakrowej posiadłości w Leicestershire, zaopatrzonej o basen i i kort tenisowy.
Wszystko się zmieniło wraz z nadejściem kryzysu wieku średniego. Rhodri poczuł, że musi stać się tą, którą od zawsze jest w głębi duszy: kobietą. Wiedział, że nie ma co liczyć na farta Jamesa Morrisa, dziennikarza, którego środowisko a nawet żona zaakceptowali zmianę płci i nowe wcielenie: Jan.


> czytaj dalej...

Reklama



NARODZINY MIRANDY

Rhodri nie wahał się długo: zapłacił lekarzowi za prywatną operację zmiany płci. „Moja rodzina zawsze mówiła, że robię to, na co inni nie mają odwagi. Nigdy się nie zastanawiam dwa razy i zawsze dokładam starań, by każdą porażkę przekuć w sukces” - mówi. Stał się Mirandą.

Ale cena za tyloletnią zwłokę też była wysoka. Małżeństwo rozpadło się jeszcze przed operacją. Synowie byli w szoku. „Najstarszy dziwił się, bo przecież jako mężczyzna grałam w krykieta i w polo, trudno też wyobrazić sobie bardziej męską karierę niż w wojsku. Byli przerażeni, ale nie mam do nich o to pretensji”. Mirande nie została zaproszona na ślub młodszego syna i została wyklęta przez swój regiment. Nie ma kontaktu z synami i wnukami. Pierworodny z resztą sprzedał ziemię i wyjechał – nie wiadomo, dokąd.

NOWE ŻYCIE I NOWE MIŁOŚCI

Podobnie uczyniła Miranda. „Niektórzy mężczyźni w średnim wieku uciekają z młodszą kobietą, a ja zdecydowałem się na ucieczkę z samą sobą” - pisze w swojej autobiograficznej książce. Zaczęła nowe życie w nowym miejscu.

Pierwsza randka z mężczyzną była pełna emocji. Przyszedł przed czasem zastając w ogrodniczkach i peruce. „Pan pewnie przyszedł do mojej siostry” – przywitała go Miranda i zniknęła, by się przebrać.

Później był związek z Haroldem, profesorem z Oksfordu. Seks z nim sprawiał jej ból, ale i satysfakcję. Nie domyślający się niczego Harold oświadczył się. Ostatecznie jednak rozstali się a Miranda udała się na kurs dla pielęgniarek. Jak mówi, nie znalazła bardziej kobiecego zawodu. By dostać pracę, Odjęła sobie 10 lat. Zdumą chwali się, że przez 20 lat nigdy nie opuściła zmiany. Mieszka w skromnym domu z dwoma psami rasy chow-chow. Domostwo pełne jest pamiątek po poprzednim wcieleniu: czarno-białych zdjęć, na których Rhodri jedzie na koniu za królową, pilnuje straży przed pałacem Whitehall i gra w polo. Są też zdjęcia dwóch synów.

Znajomi Mirandy to głównie 20-30-letnie pielęgniarki. „Na szczęście to pokolenie nie jest tak uprzedzone jak moje. Potrafią mnie zaakceptować” – wzdycha.

> czytaj dalej...



DZIKĄ NATURĘ MA W GENACH

Pomimo tego, że ułożyła sobie życie, większości osób przychodzących z pytaniem, czy warto zmieniać płeć, udziela odpowiedzi przeczącej. „Ja mam bardzo silny charakter. Skoro dla mnie było to tak trudne, to inni mogą nie dać rady”.

Ta siła i moc charakteru zawdzięcza swoim zdaniem... genom. „Natura Ponsonbych to dzika natura. Mój prapradziadek dowodził szarżą pod Waterloo, w kluczowym momencie jego rumak padł, więc kontynuował na kucyku. Rozgromił Francuzów a zginął później z rąk polskiego ułana. Bardzo lekkomyślna śmierć i bardzo ekscentryczna rodzina” – opowiada Miranda.

Miranda Ponsonby swoje wspomnienia opisała w książce „The Making of Miranda”, która została wydana w księgarniach nakładem Noble Books. Pojawi się w księgarniach w lipcu.

____________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Za czym tęsknimy w XXI wieku?
>>> Najpiękniejsze blondynki świata
>>> Urodziła dziecko swojego brata
>>> Wyklęci za aborcję u 9-letniej dziewczynki