W programie "Piers Morgan’s Life Stories" w brytyjskiej telewizji wyznała z płaczem, że była wykorzystywana w dzieciństwie. Wiemy już o tym, że 13-letnią Katie napastował fotograf, który miał jej pomóc w rozpoczęciu kariery modelki. Zmuszał ją do zdjęć w bieliźnie, a potem jej fotografiami wyplakatował sobie cały dom. Fotograf został potem skazany za molestowanie seksualne nieletnich.

W programie telewizyjnym pojawiła się z matką i z mężem, piosenkarzem Peterem Andre. Decyzja o ujawnieniu prawdy była podjęta jeszcze przed programem. Katie opowiedziała jak będąc 6-letnią dziewczynką została razem z koleżankami napadnięta w parku przez pedofila, kiedy bawiły się w chowanego w krzakach. Jej matka w tym czasie rozmawiała obok z innymi kobietami.Mężczyzna wykorzystał jej chwilową nieuwagę i obnażył się przed Katie i innymi dziewczynkami, a potem zaczął je dotykać.

Dzieciaki były tak przerażone, że bały się nawet krzyczeć. Na szczęście wszystko przerwały starsze dzieci, zanim byłoby za późno na interwencję. Katie podczas opowiadania o dramatycznych dla niej wydarzeniach kompletnie rozkleiła się na wizji i nie mogła powstrzymać łez.

Choć deklarowała, że całą sprawę ma już za sobą i przerobiła dawno związane z tym lęki, to jednak jej widok mówił co innego. Choć zapewniała, że normalnie nie ma z tym problemu, nie potrafiła wyjaśnić swojej reakcji przed kamerą. Można się zastanawiać, skąd w takim razie bierze się potrzeba Katie, żeby pozować w bieliźnie czy bez ubrania. W końcu jest matką trójki dzieci. Ona sama deklaruje, że jest po części ekshibicjonistką. "Pamiętam, że na 30-te urodziny taty mama dała mi jakieś pieniądze. Myślała pewnie, że kupię sobie jakąś ładną sukienkę. Kupiłam lateks, od stóp go głów… ten wyraz ich twarzy, kiedy mnie zobaczyli…" – rozbrajająco wyznaje modelka.

Najwyraźniej Katie Price wcale nie pozbyła się traumy z dzieciństwa i w dalszym ciągu tamte wydarzenia mają wpływ na jej życie. Ale z drugiej strony, czy byłaby teraz w tym samym miejscu, bez tego "napędu", który zaprowadził ją na okładki gazet nie tylko w Wielkiej Brytanii?