Zaczyna się już rano, gdy budzik ustawiony na konkretną godzinę budzi nas sygnałem z radia. Potem pierwsza strona gazety przy porannej kawie, 3 serwisy informacyjne zanim dotrzecie do biura i obejrzane na telebimach paski informacyjne. Nim pojawicie się w pracy, macie już 10 opinii na różny temat, poinformowano was o śmierci dziesiątek osób oraz o eksperymentach naukowych na zwierzętach.
A to dopiero początek dnia. Przed nadejściem wieczoru wasz mózg przerobi miliony innych informacji, dokona setek analiz, podejmie dziesiątki decyzji. Multizadaniowość nie jest teraz niczym szczególnym, wszyscy musimy pracować na jak największych obrotach i choćby robić wrażenie wszystkowiedzących. Obowiązek bycia na bieżąco, bycia zawsze dobrze poinformowanym jest podstawowym zadaniem współczesnego człowieka. Nie ma miejsca na wahanie, na refleksję, bo szum informacyjny coraz bardziej zagłusza wszelkie wątpliwości.
DO PRZODU, DO PRZODU
Naukowcy alarmują jednak, że właśnie doszliśmy do punktu, w którym nasz świat wirtualny wyprzedza możliwości przetwarzania danych przez nasze mózgi. Efektem tego przeładowania jest, że coraz częściej nadchodzące do nas informacje kwitowane są przez nasz system nerwowy wzruszeniem ramion. W końcu jak długo można pozostawać w wiecznej gotowości do zachwytu, obruszenia czy przerażenia?
Waga przekazywanych nam tragedii jest tak przytłaczająca, że mózgi poszukują ucieczki w rzeczy lżejsze, o mniejszym kalibrze. Być może tutaj można szukać źródeł popularności portali typu "Pudelek" czy "Ukaraj". Jedną stroną medalu jest ucieczka od odpowiedzialności, inną to, że w reakcji obronnej mózg wyłącza nasze emocje.
ZAPADAMY W ŚPIĄCZKĘ
Gdybyśmy mieli zdrowo reagować na wszystkie katastrofy dnia codziennego, zaowocowałoby to szybko depresją, trwałym stanem lęku i niepokoju. Niedawne badania pokazały, że zmęczone mózgi zaczęły bronić się przed atakiem, wyłączając nam zdolności do moralnego czy etycznego oceniania rzeczywistości. Im więcej wiemy, im szybciej nam się to podaje, tym mniej nas to wszystko obchodzi.
Okazuje się więc, że nadmiar wiedzy jednak szkodzi, co pewnie ucieszy szkolną młodzież. Po raz pierwszy zdobycze naszej cywilizacji szkodzą bezpośrednio nam i upośledzają nasze zdolności myślowe. Co więcej, godzą w nasze człowieczeństwo, czyniąc z nas upośledzone emocjonalnie istoty. Sympatyczne osoby zamykają się na innych, przestajemy współczuć, przejmować się czyimś bólem czy choćby niewygodą. Wszyscy z powodu odczuwanego zagrożenia wymagają pomocy w stosunku do siebie, nikt nie chce dawać jej innym. Ironią świata masowej komunikacji jest to, że nikt nie chce się już ze sobą komunikować!
CZEKA NAS ZAGŁADA
Jeśli zaczniemy blokować nasze uczucia na dużą skalę, mimowolnie zahamujemy też rozwój naszej cywilizacji. Sami powstrzymamy to, co nieuchronnie kieruje nas ku zagładzie. Przy okazji uniemożliwimy też ewolucję ludzkiej mądrości. Cechy, które tę mądrość konstytuują to empatia, współczucie, altruizm, tolerancja i stabilność umysłowa. Naukowcy z Uniwersytetu w San Diego mówią, że te uczucia są wdrukowane w nasze "twarde dyski". Gdy otoczenie staje się zbyt stresujące, obszary mózgu odpowiedzialne za te emocje ulegają zablokowaniu, jakbyśmy przechodzili na tryb oszczędzania energii. Odcięta część mózgu pozwoli nam na jedynie powierzchowne trawienie informacji.
Nasze ośrodki emocjonalne, zahibernowane, będą leżały spokojnie w strefie bezpiecznej. Co prawda, w efekcie nie tylko nie będziemy w stanie trawić trafiających do nas sygnały, przestaniemy też na nie reagować w sposób społecznie prawidłowy.
NIECH SOBIE LEŻY...
Czy to oznacza, że na widok potrąconego przez auto przechodnia, zamiast podbiec, pójdziemy dalej chodnikiem?
W drastycznym przypadku tak to może wyglądać. Naukowcy z Uniwersytetu w Płd. Kalifornii testowali skany mózgu 13 osób, którym pokazywano cierpiące osoby. Okazało się, że aby mózg zareagował na poziomie emocjonalnym na pokazywane obrazy, potrzebuje od 6 do 8 sekund, choć jego inne obszary przetwarzały dane natychmiast. Coraz więcej czasu zajmuje nam więc przełożenie tego co widzimy, na to co czujemy.
Antonio Damasio, jeden z autorów tego raportu, obawia się jakie będą długotrwale efekty natężenia informacyjnego naszych czasów. Na pewno będą one destrukcyjne, w najlepszym razie nie będziemy już potrafili w pełni efektywnie korzystać z naszych obszarów emocjonalnych, w najgorszym… strach pomyśleć.
LUDZIE JAK ROBOTY
Czy zmierzamy więc w kierunku całkowitej mechanizacji naszych działań, czy też może nasze mózgi po chwilowym kryzysie odnajdą same drogę przystosowania do obowiązujących teraz reguł? W końcu nieraz udowodniliśmy nasze cudowne warunki do adaptacji. Niektórzy naukowcy sugerują, że powinno się opracować lek, który pomoże nam dotrzeć do naszych odciętych emocjonalnych rejonów. Czy nie jest to jednak kolejne oszustwo?
Chyba nie o symulację emocji nam chodzi, tylko o znalezienie sposobu na przystosowanie się do naszej rzeczywistości i pozostanie dalej kimś, kto może dumnie nazwać się człowiekiem.
CIEKAWOSTKA:
* W 2006 roku świat wyprodukował 161 exabajtów informacji. Exabajt to miliard miliardów bajtów (dane "Columbia Journalism Review"). To 3 miliony razy tyle, co wszystkie informacje zawarte w napisanych w historii ludzkości książkach. Co roku liczba wyprodukowanych exabajtów rośnie więcej niż o 100 procent.
* Ludzki mózg co roku przyjmuje o 24 procent więcej danych audiowizualnych.