Na co dzień jesteś raczej spokojną osóbką, która niechętnie wchodzi w konflikty i stara się unikać waśni. Ale są sytuacje, w których musisz ostro zareagować. Nie lubisz ich, ale stawiasz im czoła. Przecież nikt nie chce być zjedzony w kaszy... Zobacz, jak sobie radzić z irytującymi typami, które stają czasem na twojej drodze.
Typ pierwszy: pracowa złodziejka
Magda pracowała trzy dni nad artykułem o nadmorskich kurortach. Wyszedł imponująco: rzetelny, obszerny, ciekawy – widać było jej nakład pracy. Zanim oddała go naczelnej, wysłała mailem do Asi, koleżanki z działu, by go oceniła. Aśka była zachwycona. Ale jakie zdumienie ogarnęło Magdę, gdy nazajutrz za ten materiał została pochwalona... Asia! Szefowa gratulowała jej przy wszystkich. W Magdzie zagotowała się krew... Asia potem tłumaczyła jej pokrętnie, że przecież grają do jednej bramki, że sukces to zasługa zespołu.
Klasyczna sytuacja. Pracujesz nad jakimś projektem, wkładasz w niego całe serce, czas i umiejętności, a tu jakaś mała kombinatorka zbiera za to laury. Jak powinna była zareagować Magda? Powiedzieć Aśce w cztery oczy: “Nie mam pojęcia, jak szefowa mogła pomyśleć, że ty napisałaś ten artykuł. Ale wiem jedno, zagrałaś nie fair i ja nie mam zamiaru tego tolerować”. Zapytaj też, czy dwa dni to wystarczający czas, by poszła do szefa i wyjaśniła, jak doszło do przywłaszczenia sobie twojego projektu. Jeśli nie, to możesz ją wyręczyć i pójść sama. Ta kreatura wie doskonale, że lepiej dla niej i dla jej przyszłości w tej firmie będzie, gdy zrobi to bez twojej pomocy.
Typ drugi: przyjaciółka, która notorycznie się spóźnia
Basia przepada za Anką od lat, świetnie się czuje w jej towarzystwie i ceni jej rady. Ale nad jednym do porządku dziennego nie może przejść: nad niepunktualnością przyjaciółki, Anka nie jest w stanie dotrzeć nigdzie na czas! Baśka nie raz przesiedziała 45 minut albo nawet 1,5 godziny sama w knajpie, czekając na Anię. Ta zawsze się zjawiała i tłumaczyła, że stanęła w korku albo przeprowadzała staruszki przez jezdnię. Baśka, nie chcąc jej urazić, mamrotała coś w stylu, że nic się nie stało, ale w gruncie rzeczy i w głębi serca miała chęć wyszarpać ją za włosy...
I błąd. Trzeba rozwiązać taką sytuację. Jeśli nic z tym nie zrobisz, to przyjacióka uzna, że rzeczywiście nie ma sprawy i nadal będzie się spóźniała. Gdy znów przyjdzie spóźniona, spokojnym tonem powiedz jej: "Kiedy się spóźniasz, czuję się lekceważona”. To bardzo mocny komunikat. Jednak zamiast prawić jej godzinne kazania i wypytywać o faktyczny powód spóźnienia, zaproponuj rozwiązanie. Psychologowie twierdzą, że ludzie często mówią głośno, co im przeszkadza, ale później “zagadują” problem, gubią się w tłumaczeniu, co ich w tej drugiej osobie irytuje. Powiedz zatem niesfornej przyjaciółce:” Jak już wiesz, że nie dotrzesz na czas, to do mnie dzwoń. Pójdę po zakupy, przejdę się chociaż, byle tylko nie siedzieć i nie patrzeć na zegarek”. Niech dziewczyna zrobi wreszcie użytek z takiego cudu techniki, jakim jest telefon komórkowy!
Typ trzeci: męczący odrzucony narzeczony
Patrycja rozstała się z Adamem trzy miesiące temu, po zresztą dosyć krótkim i nieudanym romansie. W jej sercu został obraz faceta, który nie potrafi się z niczego cieszyć, nie ma planów życiowych, jest straszliwym narzekaczem... no, jednym słowem nie pasowali do siebie. Uczciwie mu to powiedziała i tym samym zakończyła związek. Ale dla niego to nie był koniec. Zaczął wydzwaniać, ale nie po to, by narzucać się jej ze swoim uczuciem bezpośrednio, tylko... zapytać o zdrowie, o plany na weekend i przy okazji dowiedzieć się, czy może razem by się do kina nie wybrali? Dzwonił kilkanaście razy dziennie, męczył ją okrutnie, aż w końcu postanowiła nie odbierać telefonu. Nie poskutkowało: zaczął dzwonić na biurko i opowiadać, że może jeszcze bedą razem, że on widzi przed nimi przyszłość. Patrycja była tymi wyznaniami strasznie poirytowana. Usiłowała mu tłumaczyć, że to nienajlepszy pomysł, że nie powinni się spotykać, ale bezskutecznie. Dzwonił nadal.
No tak, nie ma nic gorszego niż męczący facet, a zwłaszcza taki, którego odrzuciłyśmy. Nie ma co liczyć, że jego zraniona ambicja pozwoli przeczytać mu cokolwiek między wierszami. Co się powinno zrobić, gdy naprawdę nie mamy ochoty na kontakt z tym facetem, nie chcemy jego troski i narzucania się z uczuciami? W sukurs może przyjść jedynie brutalna szczerość. Uwierz, że w męskim świecie jest ona na porządku dziennym i gdyby tak odwrócić role i to ty byłabyś prześladującą go wielbicielką, to on nie miałby najmniejszych oporów, by cię szybko spławić. Więc gdy po raz setny zobaczysz na wyświetlaczu komórki jego numer, weź głęboki oddech i powiedz spokojnie: “Nie mam zamiaru się z tobą spotykać, ani tym bardzie wiązać. Nie dzwoń do mnie. Jesteś fajnym facetem, ale nie pasujemy do siebie”. I koniec. Żadnych tłumaczeń, wchodzenia w szczegóły – krótki i rzeczowy komunikat powinien go prztstopować raz na zawsze.