Salon "Expectant Bride" (Oczekująca Panna Młoda) oferuje pomoc w doborze stroju dziewczynom, które postanowiły wyjść za mąż w ciąży. Konsultanci ślubni próbują określić, jak duży będzie brzuch panny młodej w dniu ślubu i na tej podstawie dobrać rozmiar sukni. Z przodu krawcowa zostawia więcej materiału, by suknia nie opinała brzucha i nieefektownie się nie marszczyła. Kreacja jest szyta w taki sposób, by w ostatniej chwili, gdy brzuch urośnie większy, niż oczekiwano, można ją było powiększyć.
Sklep w Chiswick w zachodnim Londynie założyła 31-letnia Tracey Wilkinson, która sama, będąc jednocześnie oczekującą mamą i panną młodą, miała problem ze znalezieniem sukienki. "Byłam w siódmym miesiącu, kiedy szukałam sukni ślubnej. W większości salonów proponowano mi te same suknie, co innym dziewczynom, tylko w większym rozmiarze. Niestety, wyglądałam w nich jak w namiocie" - zwierza się właścicielka "Expectant Bride".
Tracey chwali się na łamach "Daily Mail", że pomogła już 150 dziewczynom. Większość z nich miała nie więcej niż 30 lat, a ciąża była dla nich niespodzianką. Tylko niektóre miały wyznaczoną datę ślubu, gdy zaskoczyła ich "wpadka".
Jednak konserwatyści wcale nie cieszą się z rozwijającej się firmy Tracey. Uważają, że jej sklep jest smutnym dowodem na to, w jak smutnych czasach przyszło nam żyć. Wiele kobiet zachodzi bowiem w pozamałżeńskie ciąże. Z drugiej jednak strony pocieszające jest to, że chcą zalegalizować swoje związki, zanim na świecie pojawi się dziecko.