Michael Fitter i Mary Oaten poznali się 69 lat temu w londyńskim kościele. To była miłość od pierwszego wejrzenia. On zakochał się w niej, ona w nim. Jednak gdy Michael postanowił się oświadczyć, Mary odmówiła, mówiąc, że to jednak za wcześnie i zbyt szybko.

Reklama

Ich drogi się rozeszły, każde ułożyło sobie życie na nowo. W 1950 roku Mary poślubiła Johna, rolnika, z którym miała troje dzieci. Z kolei trzy lata później Michael, nauczyciel szkoły podstawowej, ożenił się z Margareth i urodziły im się dwie pociechy. Mimo rozłąki nigdy jednak nie zpomnieli o sobie.

Stara miłość nie rdzewieje - to przysłowie jak ulał pasuje do tej pary. Bo gorącego uczucia nie był w stanie zabić czas. Mimo upływu kolejnych dekad, pan Fitter miał nadzieję, że kiedyś jeszcze będzie mu dane być ze swoją ukochaną Mary. A los był dla niego niezwykle łaskawy, bo po ponad 60 latach - owdowieli niemal w tym samym czasie. W 2008 roku zmarła żona Michaela, a cztery miesiące później odszedł John, mąż Mary. Pan Michael, gdy dowiedział się o wdowieństwie pani Oatem, postanowił, że spróbuje zawalczyć o serce dawnej dziewczyny raz jeszcze. Miał nadzieję, że tym razem szczęście mu dopisze. Decyzja była błyskawiczna.

Zakochany staruszek postanowił napisać list, w którym zapraszał Mary na... randkę. Odpowiedź była pozytywna. Z duszą na ramieniu pojechał więc do Mary. To była wielka niewiadoma - czy jeszcze się sobie spodobają, czy będą potrafili śmiać się z tych samych rzeczy, czy dziesięciolecia nie przekreśliły czegoś, co przed laty było tak wspaniałe i prawdziwe.

Okazało się jednak, że nadal są sobie bliscy. Oświadczyny zostały przyjęte, a w czerwcu w kościele w Keynsham, w obecności pięćdziesięciu osób z najbliższego otoczenia, pobrali się. Zaraz po uroczystości wyjechali na trzydniowy miesiąc miodowy do Spa w Bath, a potem... No cóż, aż chce się powiedzieć: i żyli długo i szczęśliwie.

Reklama

_____________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Najlepszy seks jest w sanatoriach
>>> Zobacz, jak panie strzygą swoje "rabatki"
>>> Masz chandrę? Policz kasę!