Zjawisko, którego nazwa została oparta na końcówce - reksja jest znane od dawna. Ale dopiero ostatnio nabrało irracjonalnych rozmiarów. Telewizja, filmy, kolorowe czasopisma wbijają nas w przekonanie, że panna młoda nie może ważyć więcej, niż 45 kilo, musi mieć wymiary modelki i wyglądać jak anemon: wiotko i delikatnie.

Reklama

A CO MAJĄ ZROBIĆ TAK ZWANE PUSZYSTE?

Brideoreksja, bo to o niej mowa, to maniakalne odchudzanie i głodowanie przyszłych panien młodych (od angielskiego "bride" - panna młoda)... Cel jest jasny: wyglądać szczupło w czasie ślubu. Co będzie potem - to nieważne, niech wali się świat. Brideoreksja zaczyna się od zaręczyn. Badania pokazują, że od tego momentu ponad 90 proc. kobiet pragnie schudnąć do dnia ślubu, z czego 70 proc. chce zrzucić ponad 10kg*.

Załóżmy, że przysłowiowa Kowalska ma do swojego ślubu 2 miesiące i ze zgrozą odkrywa fałdki tłuszczu wokół talii. Zaczyna się odchudzać racjonalnie - dieta, ruch, masaże i dobre kosmetyki do ciała. Ale czas płynie nieubłaganie, a efekty odchudzania są mizerne. To znaczy nie są: Kowalska schudła przepisowe 2 kilo przez tydzień, ale w sytuacji, gdy już słyszy dzwon na kościele, jest to wynik fatalny. Sięga więc po drastyczne metody: środki farmakologiczne, diety cud i nie daj Boże wymiotuje po każdym posiłku. Efekt: zniszczenia, których nie można naprawić nawet długo, długo po najpiękniejszym dniu w życiu. Powrót do świata ludzi jedzących normalnie może być piekielnie trudny, o ile nie niemożliwy.

CO MA WSPÓLNEGO Z ANOREKSJĄ?

Przygotowania do ślubu i wesela zajmują coraz więcej czasu i do złudzenia przypominają charakterystyczną dla anoreksji pogoń za perfekcją*. Wszystko musi do siebie pasować - stroje, oprawa, kwiaty, dekoracje, menu. A panna młoda z nadwagą niszczy wrażenie, wygląda fatalnie na zdjęciach i wywołuje niewybredne komentarze ciotek: "Patrz, ma sadełko, a męża jednak jakoś złapała".

Nie dajmy się zwariować. Ślub i wesele powinno dostarczyć nam radości i być początkiem nowego życia, a nie kłopotów. A jeśli czujemy się źle same ze sobą, nie naprawi tego najpiękniejsza suknia ślubna ani najdroższy lokal w mieście wynajęty na huczne weselicho.