"Popkultura pokazuje, że nastolatki jak nigdy dotąd są gotowe do rozmowy o seksie" - uważa szef marketingu firmy LifeStyles, Carol Carrozza. "Miley ma autorytet wśród młodzieży, to oczywisty wybór. Ona powinna uświadamiać amerykańskich nastolatków, co to jest bezpieczny seks". Wydaje się jednak, że marketingowców z LifeStyles ogłupiła wyzywająca sesja Cyrus z "Vanity Fair" i niedawno wypuszczone do sieci jej rozneglizowane fotki. I pewnie chcą jak zwykle zarobić na skandalu wokół tematu "seks+nieletnia".

Reklama

A przecież Cyrus to nastolatka, która deklaruje - jak zresztą kiedyś Britney Spears - że do ślubu zostanie dziewicą. Jej rodzina wymogła na niej obietnicę, że do 20 urodzin będzie mieszkać w domu, a na ostatnie plotki o roli w rozbieranym filmie, Miley zareagowała niewinnym stwierdzeniem: "Ja nawet nie mogę oglądać takich filmów".

Zresztą rzecznik Cyrus zaprzecza. "Nie złożono nam takiej oferty, a poza tym nikt by jej nawet nie rozpatrzył" - powiedział portalowi "E!".

Podobno jednak LifeStyles się nie poddaje. Firma zaproponowała młodej aktorce bonus: kiedy Cyrus zdecyduje się na "ten" krok (zgodnie z prawem będzie mogła za trzy lata), do końca życia będzie miała zapewnione dostawy prezerwatyw. Cóż, jedno jest pewne - wyszłaby na tym lepiej niż Jamie Lynn Spears, która zaszła w ciążę w wieku szesnastu lat.

Oby jednak kampania nie doszła do skutku. Bo wtedy amerykańskie nastolatki wciąż będą traktować seks jako czystą rozrywkę i będą skazani na samodzielne zdobywanie wiedzy o bezpiecznym seksie metodą "prób i błędów". Co w ostatnich kilku latach doprowadziło za oceanem do wzrostu chorób wenerycznych wśród młodzieży i epidemii ciąż wśród nieletnich.