Kot poza domem to kot w niebezpieczeństwie...
Pimpek i Lucyna były tak zwanymi kotami wychodzącymi - miały domy, ale i możliwość swobodnego spacerowania po okolicy. Ich historie pokazują, że kotu poza domem grożą realne niebezpieczeństwa. Wypuszczając kota, możemy zresztą sami narazić się na nieprzyjemności i konflikt z prawem.
Każdy opiekun zobowiązany jest bowiem dbać o dobrostan fizyczny i psychiczny zwierzęcia. Poza tym, to on odpowiada prawnie za szkody swojego podopiecznego. Art. 431 § 1 Kodeksu cywilnego stanowi: "Kto chowa zwierzę (...), obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło (...)".
...i niebezpieczny
Naukowcy i organizacje zajmujące się ochroną dzikiej przyrody od dłuższego czasu zwracają uwagę na negatywny wpływ, jaki mają koty - zarówno te żyjące na wolności, jak i te, które wychodzą z domów - na dzikie zwierzęta. Badacze z różnych instytutów w Polsce oszacowali, że koty w wiejskich rejonach tego kraju są odpowiedzialne za śmierć około 631 milionów ssaków i niemal 144 milionów ptaków rocznie.
W Stanach Zjednoczonych, polowania kotów są główną przyczyną śmiertelności ptaków wynikającej z działalności ludzkiej, z liczbą ofiar szacowaną na od 1,5 do 3,5 miliarda rocznie, co jest liczbą dwukrotnie większą niż w przypadku kolizji z szybami, co zajmuje drugie miejsce na tej niechlubnej liście. Problem ten dotyczy również obszarów miejskich.
Powód, dla którego łączy się drapieżnictwo kotów z działalnością człowieka, wynika z faktu, że kot domowy jest gatunkiem udomowionym przez ludzi. W przeciwieństwie do swoich dzikich krewniaków, takich jak żbiki czy rysie, kot domowy nie jest uznawany za część naturalnej fauny Polski. Podczas ewolucji, będąc w bliskim kontakcie z ludźmi, kot domowy przeszedł takie zmiany, że został uznany za odrębny gatunek.
Z tego powodu, polowanie przez koty domowe nie jest postrzegane jako naturalny element ekosystemu. Ważne jest, by zrozumieć, że kot domowy pozostaje gatunkiem obcym dla środowiska, niezależnie od tego, czy żyje w ludzkich domostwach, czy na wolności. Jak wyjaśnia biolog Rafał Maciaszek, twórca portalu edukacyjnego o gatunkach inwazyjnych - koty, psy, świnie, czy krowy, które zdziczeją, nie przekształcają się z powrotem w swoje dzikie odpowiedniki, takie jak żbiki, wilki, dziki czy tury.
Czy kot jest gatunkiem inwazyjnym?
Gatunki niepochodzące z danego ekosystemu mogą stać się zagrożeniem i przyczynić się do jego degradacji, jeśli znajdą w nowym miejscu korzystne warunki do rozwoju, szczególnie gdy nie napotkają na naturalnych przeciwników.
Według raportu wydanego przez Międzyrządową Platformę Naukowo-Polityczną do spraw Różnorodności Biologicznej i Usług Ekosystemowych (IPBES) ONZ, inwazyjne gatunki stanowią jedną z głównych przyczyn ubytku różnorodności biologicznej na świecie. Na przykład, populacje ptaków maleją dramatycznie z powodu rolnictwa, urbanizacji, użycia pestycydów i zanieczyszczenia środowiska. Ptaki umierają w dużej liczbie w wyniku zderzeń z budynkami i pojazdami, a także cierpią z powodu postępujących zmian klimatycznych. Czy powinniśmy więc dodatkowo obciążać je jeszcze innymi zagrożeniami?
Inne kraje pokazują, że zmiana podejścia do kotów jest możliwa. Na przykład, w maju 2022 roku niemieckie miasto Waldorf wprowadziło tymczasowy zakaz wypuszczania kotów na zewnątrz podczas okresu lęgowego rzadkiego ptaka, dzierlatki zwyczajnej, aby go chronić. Na Islandii, niektóre gminy wprowadziły podobne ograniczenia, mając na celu ochronę miejscowej fauny.
W Polsce Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w lipcu 2022 roku nadał kotu domowemu status "inwazyjnego gatunku obcego". Nie oznacza to, co prawda, zmiany przepisów w stosunku do kota, ale stanowi mocny sygnał wskazujący na stanowisko nauki w tej sprawie.
Co możemy w tym temacie zrobić?
Urząd Miasta Warszawa stawia pytanie - czy należałoby wyłapać zdziczałe koty i zawieźć je do schroniska lub zapewnić domy, czy raczej pozwolić im dożyć ich dni w trudnym, ale znanym środowisku? Specjaliści nie są zgodni.
Na pewno znacznie prościej jest zapobiegać zjawisku kociej bezdomności. Znajdować domy dla kociąt, równolegle ograniczając niekontrolowane rozmnażanie dorosłych zwierząt. Rolę do odegrania mają też mieszkańcy - czipując, sterylizując lub zatrzymując w domach swoje koty. Pamiętajmy, że koty określane mianem "wolno żyjących" to zwierzęta porzucone przez człowieka lub potomkowie takich zwierząt, więc u źródeł ich statusu leży po prostu nieszczęście. Na koty wychodzące czyha z kolei na ulicy wiele niebezpieczeństw.
Jak pomóc? Na sygnały czeka Ekopatrol i Koteria
Jeśli natkniesz się na kota, który wydaje się błąkać samopas, skontaktuj się z Ekopatrolem Straży Miejskiej. Funkcjonariusze zajmą się jego bezpieczeństwem i przewiozą do schroniska, dopóki nie uda się odnaleźć jego właściciela. Możesz także zgłosić swoją obserwację na specjalnym profilu na Facebooku dedykowanym zaginionym kotom i psom.
W przypadku, gdy znasz miejsce, gdzie przebywają dzikie koty, możesz zapobiec ich niekontrolowanemu rozrostowi populacji poprzez organizację zabiegu sterylizacji. W tym celu warto skontaktować się z organizacją taką jak Fundacja dla Zwierząt Koteria lub zapytać w Urzędzie Miasta o możliwość otrzymania talonów na kastrację. Dodatkowe wsparcie można uzyskać, wchodząc na dedykowane temu tematowi fora internetowe, na przykład na Facebooku.
Jeżeli jesteś właścicielem kota, upewnij się, że został on zaczipowany i że czip ten jest zarejestrowany w odpowiedniej bazie danych. Niezarejestrowany czip nie będzie miał żadnej wartości, jeśli Twój kot zaginie. O ile jest to możliwe, staraj się nie wypuszczać swojego kota na wolność bez nadzoru. Jeśli jednak decydujesz się na to, pamiętaj o kastracji.