Dziś już niewiele osób umiera z powodu chorób zakaźnych. Nie ma już wielkich epidemii, które wieki temu pustoszyły miasteczka i doprowadzały do śmierci miliony ludzi. Nikt już dzisiaj nie wypala ugryzionego miejsca rozgrzanym do czerwoności żelazem, aby nie dopuścić do rozwoju wścieklizny, ani nie wkłada do pieca "na cztery zdrowaśki”, aby leczyć grypę.

Reklama

Stało się to możliwe dzięki szczepieniom ochronnym, które są najlepszym sposobem na zapobieganie niebezpiecznym chorobom. Pionierem był młody angielski lekarz Edward Jenner, który w XVIII wieku pierwszy raz zaszczepił człowieka przeciw ospie prawdziwej. Zaraz potem Ludwik Pasteur zastosował z powodzeniem szczepionkę przeciwko wściekliźnie. Pojawiały się też inne: przeciwko gruźlicy, błonicy,
tyfusowi, krztuścowi, tężcowi, grypie, chorobie Heinego-Medina, różyczce, polio, odrze.

W latach 70. XX wieku opracowano szczepionkę przeciwko meningokokom typu A i C, pneumokokom a także WZW A. W ostatnich latach wprowadzono na rynek wiele nowych szczepionek, np. przeciwko HPV, wirusowi odpowiedzialnemu m.in. za raka szyjki macicy.

Wszyscy bez wyjątku

Szczepienia kojarzą się głównie z okresem dzieciństwa. I słusznie, bo wtedy przyjmujemy ich najwięcej. Od ponad pół wieku w Polsce szczepienia obowiązkowe są prowadzone według programu. Określa on, kiedy i przeciwko jakiej chorobie należy zaszczepić dziecko. Dzieci szczepi się przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, tężcowi, odrze, różyczce, śwince, porażeniu dziecięcemu (poliomyelitis), wirusowemu zapaleniu wątroby typu B oraz zakażeniom wywołanym przez Haemophilus influenzae typ B (Hib). Koszty szczepień obowiązkowych ponosi budżet państwa. Dzięki temu udaje się w Polsce zaszczepić 97-98 proc. dzieci.

Jedno ukłucie, wiele zabezpieczeń

Jeśli rodzice chcą zaoszczędzić dziecku stresu związanego z nakłuwaniem, mogą kupić na własny koszt szczepionkę skojarzoną, zawierającą od trzech do sześciu składników. Uodporni ona na wiele chorób. Od początku lat 60. XX w. w Polsce używa się szczepionki przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi (DTP), a od ponad dwudziestu lat - szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce.




Nowością są szczepionki wieloskojarzone, uodporniające przeciwko pięciu, sześciu, a nawet siedmiu chorobom. To produkty poddawane skrupulatnym i długotrwałym badaniom. Dopiero po kilku latach obserwacji zostały dopuszczone do masowego stosowania.

Z własnej kieszeni
Są również szczepienia zalecane dla określonych grup ze względu na wiek, stan zdrowia, sytuację epidemiologiczną. Za takie szczepienie musimy jednak zapłaci z własnej kieszeni. To tzw. szczepionki zalecane, czyli rekomendowane do stosowania, które ze względu na niedostatek środków finansowych nie znalazły się na razie na liście szczepień obowiązkowych. Ale są ważne dla naszego życia i zdrowia.

Wśród zalecanych są na przykład szczepionki przeciwko pneumokokom, meningokokom, rotawirusom, grypie czy wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV) odpowiedzialnego za raka szyjki macicy.

Uwaga! Są też szczepionki, które podaje się w szczególnych sytuacjach, np. przeciwko wściekliźnie po pogryzieniu przez nieznanego psa. Nie zapłacimy za nie ani grosza.

Zanim wyjedziesz w tropiki

Kolejna grupa to szczepionki dla wyjeżdżających do krajów tropikalnych. Jeśli wybieramy się na safari do Kenii czy zwiedzanie świątyń w Tajlandii, musimy o nich pomyśleć. Na świecie jest tylko jedno szczepienie obowiązkowe wymagane przy wjeździe do określonych krajów.









To szczepienie przeciwko żółtej gorączce (żółtej febrze). Ta choroba występuje w centralnej Afryce oraz Ameryce Południowej. W tropikach czyhają na nas jednak inne niebezpieczne choroby, m.in. żółtaczka typu A i B. Żółtaczka pokarmowa (WZW A), na którą łatwo zachorować w krajach biednych, o niskiej higienie.

Innym zagrożeniem jest tyfus, czyli dur brzuszny występujący np. w Indiach. I w Azji, i w Afryce występuje zapalenie opon mózgowych. Zalecane są również szczepienia przeciwko chorobie Heinego-Medina oraz błonicy i dyfterytowi.

Przed egzotyczną podróżą trzeba koniecznie odwiedzić specjalistę w poradni chorób tropikalnych lub z najbliższej wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Pomoże on w doborze odpowiednich szczepień. Należy to zrobić co najmniej dwa miesiące przed wyjazdem, ponieważ np. na żółtaczkę wszczepienną (WZW B) należy zaszczepić się dwa razy w odstępie czterech tygodni, bo dopiero po dwóch tygodniach od podania drugiej dawki powstają przeciwciała.

Biura podróży często nie informują turystów o chorobach, jakie czyhają na nich w tropikach. Dlatego przed wyjazdem trzeba koniecznie dowiedzieć się, na jakie choroby jesteśmy narażeni w miejscu, do którego się wybieramy.



Prawda czy fałsz

Reklama

Szczepionki nie chronią wszystkich zaszczepionych.
Prawda. Szczepionki, zależnie od konkretnego drobnoustroju, chronią 80-95 proc. zdrowych osób przed chorobą. Jednak u osób o obniżonej odporności czy z indywidualnymi cechami systemu odpornościowego mogą nie być skuteczne. Jednak im więcej osób jest zaszczepionych, tym mniejsze ryzyko wystąpienia choroby w całej populacji.

Szczepionki powodują groźne dla życia skutki uboczne.
Fałsz.
Zanim szczepionka trafi na rynek, jest poddawana wielokrotnym testom klinicznym, tak aby wykluczyć ewentualne ryzyko wystąpienia działań ubocznych. Mogą się one jednak pojawić, ale nie są uciążliwe. To zazwyczaj zaczerwienienie, bolesność w miejscu podania szczepionki czy krótkotrwała gorączka. Gorzej, jeśli szczepionkę dostanie osoba z silną alergią na którykolwiek z jej składników, np. białko. Dlatego przed każdym szczepieniem należy porozmawiać z lekarzem.

Szczepienia przeciwko chorobom, które zniknęły, nie mają sensu.
Fałsz.
Nawet jeśli nie występują w kraju zamieszkania, można się na nie natknąć np. podczas zagranicznego wyjazdu. Dopóki wirus czy bakteria krąży w środowisku, szczepienia są konieczne. Ich przywiezienie może nawet spowodować epidemię, jeśli dana populacja nie była przeciwko nim zaszczepiona.

● Szczepienia mają chronić nie tylko przed samą chorobą, ale także przed powikłaniami.
Prawda. Zadaniem szczepionki jest niedopuszczenie do zachorowania, a także zapobieganie powikłaniom.







Chroń się przed grypą

Powikłania pogrypowe mogą prowadzić do ciężkich schorzeń: zapalenia płuc, oskrzeli, utraty słuchu, zapalenia nerek, a nawet do śmierci. Dlatego warto zadbać, by zaszczepić się jeszcze przed sezonem grypowym. Szczyt zachorowań przypada na okres między styczniem a marcem.

Szczepionka chroni prawie rok. Organizm zyskuje odporność po siedmiu dniach. Zaszczepić powinny się przede wszystkim osoby, u których grypa może mieć ciężki przebieg, czyli te, które ukończyły 65. rok życia, dzieci do 5. roku życia, kobiety w ciąży, także przed planowaną ciążą oraz cierpiące na choroby przewlekłe, m.in. cukrzycę, astmę oskrzelową, choroby serca, z porażeniem czy niedowładami utrudniającymi oddychanie, po przeszczepach.

Zanim się zaszczepisz:

● Nie decyduj się na szczepienie bez konsultacji z lekarzem.Wyjaśnij z nim wszelkie wątpliwości. Pytaj, jeśli czegoś nie rozumiesz.

● Nie szczep się, jeśli cierpisz na jakąkolwiek infekcję, masz gorączkę.

● Między kolejnymi szczepieniami zachowaj określony przez lekarza odstęp.

● Powiadom lekarza o chorobach, na które cierpisz (zwłaszcza przewlekłych) i o stale pobieranych lekach.





Reakcje niepożądane zdarzają się rzadko. Nie zagrażają życiu.

● Odczyny poszczepienne: gorączka, zaczerwienienie, ból, wysypka, zaburzenia snu.

● Powiększenie węzłów chłonnych (odczyn węzłowy) w okolicy szyi po szczepieniu przeciwko gruźlicy (BCG).

● Odczyny neurologiczne po szczepieniu przeciwko krztuścowi. Najbardziej niebezpieczny jest wstrząs anafilaktyczny, na szczęście zdarza się raz na milion dawek.





Wątpliwości rozwieje twój lekarz

Niektórzy rodzice nie chcą szczepić dzieci, bo obawiają się skutków ubocznych. Tak jest na całym świecie, także w Polsce. Na szczęście nie jest to zjawisko powszechne - mówi dr med. Hanna Czajka, kierownik Poradni Szczepień Dzieci z Grup Wysokiego Ryzyka w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie.

Pacjentów odmawiających szczepień jest w Polsce stosunkowo niedużo. Jednak z punktu widzenia epidemiologicznego każda niezaszczepiona osoba to potencjalne zagrożenie. Słyszałam o przypadkach, kiedy pani doktor zajmująca się dziećmi w przedszkolu namawiała rodziców do rezygnacji ze szczepień. Okazało się, że jest lekarzem homeopatą. Miała ogromny wpływ na rodziców i udało jej się ich przekonać, że szczepienia są szkodliwe. A to jest już groźne, bo wskutek takich działań grupa niezaszczepionych dzieci może stać się ogniskiem choroby.

Tak zdarzyło się w Holandii, gdy w ortodoksyjnej, prywatnej szkole ze względów natury pozamedycznej nie szczepiono dzieci m.in. przeciwko
odrze. Wystarczyło, że jedno dziecko przyniosło do swego szkolnego środowiska chorobę, a w ciągu tygodnia na odrę zachorowało ich kilkadziesiąt, 30 proc. społeczności tej szkoły.

W Polsce rodzice nie szczepią dzieci, bo często o tym zapominają. Są to jednak najczęściej osoby ze środowisk patologicznych, które dodatkowo mają także problem z zapłaceniem za dojazd dziecka do ośrodka zdrowia. Rodzice odmawiają szczepień także z przyczyn religijnych lub etnicznych (np. Romowie).

Problemy sprawiają również rodzice wykształceni, którzy mają dostęp do różnorakich źródeł wiedzy i są podatni na propagandę środowisk przeciwnych szczepieniom.

Jeżeli mamy wątpliwości dotyczące szczepionek, należy zgłosić je lekarzowi. To on powinien nam doradzić i wyjaśnić, na czym polega ich działanie. Każdy lekarz pierwszego kontaktu powinien znać zarzuty podnoszone przez organizacje czy ruchy antyszczepionkowe. Winien on znać i przekazać rodzicom także rezultaty badań i doniesień naukowych, które te zarzuty obalają.

Wszystko po to, aby mogli oni wybrać pomiędzy zaszczepieniem dziecka a narażeniem go na chorobę. Kilka lat temu pojawiały
się zarzuty, że szczepionka przeciwko odrze, różyczce i śwince wywołuje autyzm. Rodzice po wpływem tych doniesień zaprzestali szczepień
swoich dzieci, ale odejście od szczepień spowodowało w niektórych krajach powrót chorób. Zdarzały się też przypadki zagrożenia życia, a nawet śmierci.

Rozległe badania epidemiologiczne nie potwierdziły istnienia związków pomiędzy szczepieniem odry a autyzmem. Kolejny zarzut dotyczył negatywnego wpływu rtęci, a ściślej mówiąc tiomersalu - ethylu rtęci na ośrodkowy układ nerwowy. W badaniach prowadzonych
przez kilka lat nie potwierdzono związków tiomersalu z zachorowaniami. Firmy farmaceutyczne wycofały jednak lub ograniczyły użycie tego środka w produkcji szczepionek pediatrycznych. Także stosowanie szczepień skojarzonych nie niesie za sobą szkodliwych objawów czy chorób.

Kolejny argument przeciwników szczepionek to niepożądane odczyny poszczepienne. Prawdą jest, że nie istnieje szczepionka całkowicie skuteczna i całkowicie bezpieczna. Jednak zachorowania na choroby objęte szczepieniami powodują dużo groźniejsze i liczniejsze powikłania, i następstwa chorobowe niż ewentualne, dużo rzadsze odczyny poszczepienne.

Naturalnie, może się zdarzyć, że szczepienie nie przyniesie efektu. Wtedy istotny jest fakt powszechnego stosowania szczepionki
i powstające wskutek powszechności szczepień zjawisko odporności zbiorowej.

Jeśli jest zaszczepiona cała populacja, to ochrona jest szersza. Jeśli zaś szczepi się tylko pojedyncze osoby, to szczepienie może nie wywołać oczekiwanej odpowiedzi immunologicznej. Ale to rzadkie przypadki.