Kristina Rei, o której zrobiło się głośno z powodu kontrowersyjnych zabiegów upiększających, już od dziecka miała kompleks na punkcie małych ust. W wypowiedziach opublikowanych na anglojęzycznej stronie telegraph.co.uk młoda Rosjanka przyznała, że już jako czterolatka odczuwała dyskomfort związany z niewielkimi rozmiarami warg. Wtedy jednak nic nie mogła zrobić, aby zmienić swoje samopoczucie. Dziewczyna twierdzi, że z powodu małych ust była wyśmiewana w szkole i wyznaje, że ideałem kobiecego piękna była dla niej siostra. Potem jednak młoda Rosjanka uznała, że najpiękniejsze usta na świecie ma postać z kreskówki - Jessica Rabbit i to do niej zaczęła się upodabniać w wieku... 17 lat.
- W Rosji wszędzie widzisz ogłoszenia o zabiegach z botoksem, to nie jest nic niezwykłego - wyznaje dziewczyna.
Dotychczas Kristina wydała na ostrzykiwanie warg botoksem 4000 funtów, z czego wynika, że wykonywała zabieg około 100 razy, bo każdy z nich kosztuje 40 funtów. Dziewczyna mówi, że czuje się teraz o wiele piękniejsza i jest bardziej pewna siebie, a bliscy cieszą się razem z nią. Tylko czasami ktoś na ulicy nieprzyjemnie się do niej odniesie, ale jej to zupełnie nie obchodzi. Kristina twierdzi też, że ogromne usta zupełnie jej nie przeszkadzają - nie ma związanych z nimi problemów zdrowotnych, nie przeszkadzają jej w jedzeniu. Same zabiegi są jednak bolesne, ale na szczęście w jej przypadku po ich wykonaniu nie wystąpiły żadne komplikacje.
Kristina zapowiada, że jeśli tylko będzie miała możliwości, podda się także innym przemianom. Chce powiększyć biust, zrobić sobie "elfie uszy" i zmienić kształt nosa, bo - jak twierdzi - dobrze jest być innym...