DIETA WYKLUCZENIA

Kiedyś byli zwykli wegetarianie. Potem pojawili się weganie, frutarianie, witarianie i tym podobnie. Moda na jedzenie wyłącznie jabłek, kiszonej kapusty czy naparów z siemienia lnianego wciąż ma swoich zwolenników.

Reklama

Owszem, chudnie się, ale na logikę – wykluczając ze swego pożywienia całe grupy pokarmów dostarczających nam odmienne witaminy czy mikroelementy, niezbędne dla funkcjonowania organizmu, szkodzimy sobie nieodwracalnie.

NOWE ZABURZENIA OBSESYJNO-KOMPULSYWNE

Zwykle takie głodówki czy eksperymenty kulinarne przeprowadzamy na sobie na dodatek bez konsultacji z dietetykiem. Na własną rękę i na własną odpowiedzialność. Eksperci alarmują, że powstaje powoli nowy syndrom dotyczący ofiar niewłaściwego żywienia. Orthorexia nervosa (ortoreksja) to przypadłość wiążąca problemy ciała i psychiki, bo cierpi przecież nie tylko ciało, ale i dusza. Nierealistyczne dążenie do uzyskania wyidealizowanego obrazu własnego ciała kosztem unikania niezdrowego jedzenia, skutkuje zaburzeniami behawioralnymi i emocjonalnymi.

Reklama

Ta patologiczna obsesja na punkcie spożywania właściwego jedzenia eliminuje całe grupy pokarmów, nawet te które nam nie szkodzą. Rodzaj spożywanych produktów różni się w zależności od chorej jednostki, ale każdy cierpiący na ortoreksję przykłada obsesyjną wręcz uwagę do tego, aby jadać wyłączenie pokarm, który uznaje za zdrowy.

Ortorektyk spędza coraz więcej czasu myśląc o jedzeniu i o tym, jak ma zaplanować swoje posiłki. Narzuca sobie bardzo restrykcyjny reżim, a każde złamanie tych zasad zostaje ukarane. Kara zwykle nie jest tak bezwzględna jak u anorektyków czy bulimików, zwykle jest to jeszcze większy reżim. Na tej samej zasadzie ortorektyk nagradza się, jeśli na przykład uda mu się nie ulec pokusie i uniknąć pokarmu "nieczystego".

Reklama

czytaj dalej...



MŁODE KOBIETY SUKCESU ZAGROŻONE

Na chorobę te zapadają głównie kobiety po 30-tym roku życia, z klasy średniej, raczej lepiej sytuowane. Problemem jest to, że dość długo nie widać po chorym jego przypadłości, ponieważ fiksacja nie polega tu na ograniczeniu ilości jedzenia – chora nie chce schudnąć. Rzecz idzie tu w jakość.

W pierwszej kolejności więc eliminuje się takie produkty jak kawa, herbata, sól, cukier, alkohol, ziarna, soja, warzywa strączkowe, gluteny i drożdże.

Potem dochodzą do tego wszelkie pokarmy przetworzone, z dodanymi konserwantami lub sztucznymi poprawiaczami smaku. Przestaje się jeść w restauracjach, u znajomych, i gotuje się tylko w domu. Coraz mniej sklepów jest w stanie spełnić wymagania chorego, więc pod koniec tygodnia, zanim uda się na oddalony o kilka kilometrów poranny targ, w lodówce nie ma nic, co można by zjeść.

Jakkolwiek dziwaczne i obsesyjne się to wydaje, ma to poważny wpływ na zdrowie takiej ortorektyczki. Pojawia się niedożywienie, awitaminoza, problemy z koncentracją i przebywaniem wśród ludzi. Chora powoli zrywa znajomości, by nie kusiło jej inne jedzenie, zamyka się w sobie i spędza czas w domu obmyślając nowe ograniczenia.

MODA NA EKO ZBIERA ŻNIWO

Ursula Philpot, prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Dietetyków zaobserwowała, że ostatnimi latami liczba ortorektyków znacząco wzrasta. Choć wśród nich dominują wciąż kobiety, rośnie też liczba męskich pacjentów, którzy nie potrafią oprzeć się nowej modzie.

Konieczność bycia fit i na czasie, oraz moda na slow food i jedzenie ekologiczne ma niestety swoją ciemną stronę. Ludzie fiksują się na własnym rozumieniu tego, co jest czyste i w ten sposób chorobliwie dążą do ideału. Zamiast zrozumieć, że wyrządzają sobie krzywdę, wydaje im się, że im więcej restrykcyjnych zasad wprowadzą w życie, tym lepiej wyjdzie na tym organizm.

czytaj dalej...



CHORZY UCZĄ INNYCH CHORYCH

Niestety często cierpią też na nią, nie zdając sobie z tego sprawy, trenerzy na siłowni polecający specjalne diety, dietetycy, diabetycy i naturopaci, którzy swoje obsesje przenoszą na podległych im pacjentów. Jak mówi Deanne Jade, założycielka National Centre for Eating Disorders w Wielkiej Brytanii, nie trzeba ich wcale szukać daleko: "wystarczy tylko spojrzeć na te wszystkie książki polecające diety według twojej grupy krwi czy tempa przemiany materii".

SKĄD SIĘ TO BIERZE?

Żyjąc w świecie pełnym niebezpieczeństw zawodowych i emocjonalnych, skażeń środowiska i groźby ataków terrorystycznych, musi być jakaś sfera życia, którą uda nam się kontrolować. Obszar, który może pozostać czysty i nieskażony, niezależnie od tego co dzieje się dookoła nas. Niestety, tą świątynią zagłady staje się nasze ciało, które mamy pełne prawo niszczyć, bo jest nasze.

Niepokoje wokół jedzenia i żywienia wciąż narastają. Sygnałem alarmowym dla wszystkich powinno być to, że od samego rana planują co zjedzą i czego będą unikać. Jeśli myjąc zęby, planujesz trasę do pracy tak, aby ominąć budkę z kupnymi sałatkami, nie jest już dobrze.

A może nie ma się czym martwić, skoro śmieciowe jedzenie zalewa świat, a procent otyłych rośnie? Zdrowe żywienie tak – ale wszystko w granicach rozsądku, wszelkie skrajności są bowiem szkodliwe. W końcu pożywienie ma sprawiać przyjemność, a nie stanowić powód do zmartwień od rana do wieczora.

__________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Pijesz i tyjesz, czyli alkohol szkodzi figurze
>>> Oto największe mity o odchudzaniu
>>> Jemy mniej, gdy mężczyźni na nas patrzą