Już w latach siedemdziesiątym socjologowie zauważyli, że małżeństwo zbawiennie odbija się na zdrowiu. Szczególnie mężczyzn. Wiadomo - uregulowany tryb życia, domowe rodzinne obiadki i żona, która zawsze wyśle do lekarza lub przypomni o badaniach. Nic więc dziwnego, że zazwyczaj mężowie cieszyli się lepszym zdrowiem, niż panowie preferujący stan kawalerski.

Reklama

Współcześnie obyczaje zmieniają się jednak bardzo szybko. Życie w pojedynkę nie jest już tak oryginalne jak kiedyś. I decyduje się na nie coraz więcej osób. Naukowcy postanowi więc sprawdzić, czy single nadal mają więcej problemów zdrowotnych. Badacze z Uniwersytetu Stanu Michigan oraz Uniwersytetu Stanu Teksas przeanalizowali dane zebrane w wywiadach prowadzonych z Amerykanami w ramach ogólnonarodowego projektu w latach 1972-2003. Okazało się, że różnica w zdrowiu singli i małżeństw stopniowo się zmniejsza. A widać to szczególnie na przykładzie mężczyzn. Najwyraźniej panowie powoli godzą się z emancypacją kobiet i stają się bardziej samodzielni. Według autorów badań nieżonaci mają po prostu coraz większy dostęp do wsparcia i do zasobów społecznych, których źródłem niegdyś była małżonka. To bowiem, że zdrowie samotnych kobiet jest w dobrym stanie, nikogo nie dziwi.

Z analiz wynika bowiem jasno, że stan zdrowia singli w ostatnich latach bardzo się poprawił. Wciąż gorszym zdrowiem cieszą się natomiast rozwodnicy, wdowcy i osoby żyjące w separacji.