Ponieważ póki co nie widać światełka w tunelu, warto imać się wszelkich sposobów, by zawalczyć z zalewającą nas ciemną falą frustracji i lęków. Wbrew pozorom lekarstwem może być nie tylko uśmiechanie się do szefa i usilne pilnowanie swojego stołka w pracy. Zdaniem Limahla, brytyjskiego gwiazdora znanego z takich hitów jak "Too Shy" czy "Never Ending Story", świetnym sposobem jest też roztaczanie wokół siebie aury pozytywnego myślenia.

Reklama

"Przełom lat 70. i 80. to w Wielkiej Brytanii ciężki okres: wysokie bezrobocie, strajki górników, bieda. A w muzyce z lat 80. mogliśmy odnaleźć więcej optymizmu, więcej koloru: we włosach, w modzie i w piosenkach" - przekonuje w jednym w wywiadów lider zespołu Kajagoogoo.

Wszystko to dawało wówczas ludziom siłę do walki z codziennymi troskami. Ale czy sprawdzi się dzisiaj? Może tak, skoro zarówno muzyka, jak i styl życia i ubierania się znów stają się modne. Jak mówi Limahl, starsi ludzie wracają do tamtych czasów z sentymentu, młodzi z ciekawości. "Popularność muzyki lat 80. to częściowo zasługa czasu, który minął, ale i wspomnianych nowych brzmień. Dochodzą do tego emocje, sentyment tych, którzy wtedy przeżywali swoje dzieciństwo bądź młodość. Dla młodszych to z kolei swego rodzaju bajka, którą znają tylko z opowiadań rodziców, a której są bardzo ciekawi" - przekonuje lider zespołu Kajagoogoo.

Jeśli zatem premier Donald Tusk zostanie złapany na słuchaniu przebojów z lat osiemdziesiątych, będzie to znak, że naprawdę zaczął walczyć z wszechogarniającym kryzysem.



PRZECZYTAJ TAKŻE:

>>> Nośta, co chceta, czyli trendy 2009
>>> Toksyczny trójkąt: ty, on i... pieniądze
>>> Czy kryzys rozbije polskie małżeństwa



Reklama