Oskar de la Renta szyje sukienki eleganckie, radosne, hojnie obdarzone kolorem. Dlatego zarówno gwiazdy, jak i i inne osoby publiczne, ufają mu bezgranicznie w kwestii ubioru. Nie wszystkie klientki są na szczęście tak problematyczne jak Hillary Clinton.

Reklama

Od lat Oscar ubiera ją na rozmaite oficjalne imprezy. Teraz przed inauguracją prezydencką Baracka Obamy zdradził Barbarze Walters w wywiadzie radiowym, że przygotował dla Hillary piękną, różowo-szarą, haftowaną suknię. Tym razem zgodzili się co do wyboru kreacji, ale nie zawsze idzie im tak łatwo. "Kocham Hillary, ale wiecznie kłócimy się o odsłonięcie trochę więcej skóry" - mówi.

Hillary jest bardzo pruderyjna, jeśli chodzi o stroje i czuje się zwykle niekomfortowo w sukniach, które są odkryte lub przyciągają uwagę. Dlatego przyjaciele kłócą się często także o naszyjnik. Nie może on za bardzo rzucać się w oczy i odwracać uwagę od powagi pani Clinton.

Oscar wspomina, jak pewnego razu po raz pierwszy namówił ją do założenia czegoś naprawdę wydekoltowanego na otwarcie wystawy w Metropolitan Museum. Wszystko było omówione, kiedy nagle Hillary pojawiła się okryta szalem, który zniszczył cały efekt. "Ja ściągałem ten szal z ramion, a ona z powrotem go naciągała" - śmieje się de la Renta.

Projektant milczy jednak na temat tego, kto ubierze Michelle Obamę na przyjęcie inauguracyjne. Pozwolił sobie jednak na małą pochwałę: "Michelle to kobieta XXI wieku i do tego jest bardzo reprezentacyjna. Uważam, że będzie niezwykłą Pierwszą Damą".