Co zrobić, gdy niepełnosprawna mama albo tata nie mogą zostać sami w domu na długie dwa tygodnie? Rzucamy się do telefonu i staramy się coś im załatwić. A bliższa i dalsza rodzina nie zawsze ma czas lub nawet ochotę nam pomóc.
W PRYWATNYCH NIE MA JUŻ CO SZUKAĆ
Pracownicy prywatnych domów opieki mówią, że sytuacja latem jest naprawdę nieciekawa: "Telefonów już nie liczę. Zdarza się, że opiekunowie płaczą i błagają. Chcą wyjechać i na gwałt szukają ośrodka dla rodzica" - mówi właściciel prywatnego ośrodka.
O desperacji poszukujących miejsca może świadczyć to, że nie liczą się z kosztami pobytu chorego w domu opieki. A jest on niebagatelny: waha się od 2500 do 3500, w zależności od standardu pokoju, świadczonych usług i dodatkowych zajęć.
DZIECI MAM DOBRE...
Pani Krystyna od 2001 roku spędza wakacje w prywatnym domu opieki. Jak wyznaje w rozmowie z dziennikarzami "GW": "Dzieci wykształciłam. Wszystkim dobrze się powodzi. Tylko nie wiadomo, co zrobić ze starą matką. (...) Moja emerytura nie starcza, aby opłacić opiekunkę, kupić pampersy na noc".
Jej córka trochę odpocznie i znowu weźmie mamę do siebie. Kiedyś, jak wspominają pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu, ludzie oddawali rodzica do wakacje do szpitala. Teraz NFZ nie chce za to płacić. MOPR może skierować schorowanego człowieka do jednego z miejskich ośrodków, ale tu nie ma już miejsc. Koło się zamyka.
CO MOŻNA Z TYM ZROBIĆ?
To pytanie nasuwa się samo. Jeśli prywatny właściciel domu opieki deklaruje, że gdyby miał pieniądze, to natychmiast zbudowałby trzy takie ośrodki, to dlaczego państwo nie miałoby mu w tym pomóc? Mamy jak zwykle błąd w systemie. Tylko, że kolejne wakacje już za rok i problem powróci jak bumerang.
________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Ta dziewczynka zajada się na śmierć
>>> Urodziła się czarna, a jest... biała
>>> Nie rób liposukcji, bo będziesz tak wyglądać