Temat na warsztat wziął psycholog ewolucyjny Geoffrey Miller w swojej książce zatytułowanej "Spent: Sex, Evolution and Consumer Behavior". Nie pozostawia nam złudzeń: motywem naszych działań a w szczególności zakupów jest chęć autoreklamy i podobania się, a wszystko po to, by móc uprawiać seks.
IPHONE JAKO SEKSUALNY GADŻET
Ten iPhone w twojej kieszeni? Potrzebny jest... do seksu. Tak, jak wszystko, co kupujesz, począwszy od samochodu, którym jeździsz do koszulki, którą nosisz - twierdzi Geoffrey Miller. Jego zdanim niepstrzeżenie przeskoczyliśmy od godów do marketingu. Miller przypatruje się w jaki sposób chęć podobania się po to, by przyciągnąć partnerów seksualnych jest wykorzystywana przez speców od marketingu i ujawnia się w naszych codziennych wyborach konsumenckich.
NIETRAFIONA AUTOREKLAMA
"Budujemy w sobie adaptacyjne zdolności umożliwiając autoprezentację - język, inteligencję, uprzejmość, kreatywność i piękno - a następnie zapominamy, jak używać ich w celu zdobywania przyjaciół, atrakcyjnych partnerów i prestiżu w oczach otoczenia. Zamiast tego polegamy na na dobrach i usługach, które mają zaprezentować nas innym. Te kosztowne sygnały zwykle są zbyteczne i mylące, więc ci inni zwykle je ignorują. W rzeczywistości i tak preferują ocenianie nas na podstawie naturalnej interakcji twarzą w twarz" - twierdzi psycholog.
SEKS JEST WSZĘDZIE, TYLKO CO PLANKTON TYM WIE?
Zupełnie jak Freud, Miller widzi seks wszędzie. Według niego nabywanie przez nas dóbr osobistych jest umotywowane przez podstawowy pęd ku prokreacji, przyjemności lub obu tych rzeczy. Tylko nic o tym nie wiemy. "W przeciwieństwie do wielu malkontentów uważam, że trzy najlepsze wynalazki naszych czasów to pieniądze, rynek i media" - pisze Miller. My sami jesteśmy zanurzeni w takim koktailu niczym bezrozumny plankton w oceanie. Mężczyźni kupują porsche by pokazać władzę, kobiety używają eyelinerów by wyglądać ślicznie i wszyscy razem szukają uwagi nie uświadamiając sobie, że nie wiadomo, kiedy zboczyli z tej drogi... w stronę sklepowych półek.