Reakcja rządu wywołana była wynikami badań International Agency for Research on Cancer, części World Health Organisation (WHO). Nocna praca została wymieniona wśród takich czynników powodujących raka jak zażywanie sterydów, promienie rentgenowskie czy wdychanie spalin samochodowych. Te czynniki określono jako "prawdopodobnie kancerogenne", podczas gdy o poziom wyżej znajduje się już czynnik zdecydowanie rakotwórczy, a mianowicie, azbest. Swoje wnioski agencja oparła na danych pochodzących z długoletniego badania ludzi i zwierząt.

Reklama

Większość studiów prowadzonych do tej pory koncentrowała się na syndromie światła w nocy, które ma wpływ na kobiece hormony. Ryzyko zachorowania na raka piersi u osób pracujących nocą, przy sztucznym świetle, wzrasta aż o 48 procent.

NOCNE MARKI, DZIENNE KOSZMARKI

Głównym problemem jest tu melatonina, której ludzki mózg nie produkuje przy sztucznym świetle. Ten wielozadaniowy hormon odpowiada nie tylko za prawidłowe funkcjonowanie naszego zegara biologicznego i to, że w nocy jesteśmy senni, a w dzień energiczni. Odgrywa też dużą rolę w zapobieganiu rozwojowi komórek rakowych. Melatonina obniża poziom estrogenu, który znany jest z tego, że sprzyja rozwojowi komórek rakowych, głównie raka piersi i jajników. Najwięcej melatoniny produkujemy właśnie w środku nocy, gdy ciało i mózg odpoczywa w całkowitej ciemności. Pracujące na nocną zmianę kobiety mają nienaturalnie niski poziom melatoniny przez całe lata.
Profesor Andrew Watterson, specjalista do spraw zdrowia na Stirling University uważa, że mamy do czynienia z olbrzymim problemem społecznym, który głównie dotyczy pielęgniarek i innych kobiet pracujących w służbie społecznej. Powoli naukowcy dochodzą też do wniosku, że nie chodzi tylko o raka piersi. Nocne zmiany mają też znaczny wpływ na rozwój i innych schorzeń, typu: rak macicy, a u mężczyzn rak prostaty. Dodatkowo duńskie badanie 40 tysięcy kobiet przyniosły wyniki, które mówią o ryzyku urodzenia dzieci z niedowagą wśród nocnych pracownic. Ich dzieci mają wtedy większe szanse na rozwinięcie się kolejnych schorzeń, jak problemy z odpornością i układem oddechowym. Kobiety pracujące na tzw. nocki częściej rodzą dzieci z ciąży przenoszonej, co jest równie groźne jak urodzenie wcześniaka.


Kolejne schorzenia, które można wpisać na listę spowodowanych zaburzeniem naturalnego zegara biologicznego człowieka, to zaburzenia układu trawiennego, a nawet rak jelita, ponieważ nocne podjadanie i brak ruchu mają znaczny wpływ na rozwój tych chorób.

Reklama

NIE CHCEMY STRASZYĆ, ALE...

Choć wyniki tych badań są zatrważające, według Cancer Research UK nie ma jeszcze powodów do paniki. Dr Kat Arney radzi spojrzeć na problem wielowarstwowo, bo na raka składa się przecież wiele innych czynników, a nie tylko niespanie po nocach. W przypadku osób, które zachorowały na raka po nocnej pracy trzeba też brać pod uwagę kwestie genetyczne, otyłość, sposób odżywiania się, liczbę urodzonych dzieci, ilość spożywanego średnio alkoholu. "To wszystkie te inne czynniki – mówi Arney – mogą mieć większy wpływ na rozwój raka piersi niż brak melatoniny. Wiadomo też, że rak piersi dotyczy w większej mierze kobiet nieaktywnych, więc jeśli pracownice zmianowe ćwiczą mniej niż reszta populacji, to może to być wyjaśnieniem tego zwiększonego ryzyka".

Żeby zdecydowanie określić, jakie jest prawdziwe zagrożenie w związku z pracą na nocnej zmianie, niezbędne są dalsza badania, które będą prowadzone przez brytyjskie instytuty medyczne. Na razie na pewno jednak wiadomo, że jakiś związek z problemami zdrowotnymi istnieje i lepiej unikać nocnych zmian w ciągłym systemie pracy.