Angielski odpowiednik zwrotu "wejść w czyjąś skórę" brzmi "to be in someone's shoes", czyli "wejść w czyjeś buty". Założenie przez mężczyznę butów na obcasie bywa więc podyktowane chęcią zrozumienia problemów kobiet. Taka idea przyświecała pochodowi mężczyzn, którzy we wrześniu w Karolinie Północnej w USA przemaszerowali ulicami na 10-centymetrowych szczudłach, skandując "Walk In Her Shoes" i demonstrując przeciw przemocy domowej. Jednak coraz częściej szpilki na nogach faceta nie mają nic wspólnego z akcjami społecznymi i służą tylko do ozdoby.
Portal klubowy Till Late (tillate.com) publikuje imprezowe zdjęcia szykownych panów ubranych na nocne wyjście w klasyczne czółenka na wysokim obcasie. Style lansuje się w modnych klubach. Czy to znaczy, że to, co do tej pory było zarezerwowane wyłącznie dla kobiet, z czasem stanie się powszechnym dodatkiem do męskiego garnituru?
Nie wiadomo. Wiadomo za to, że w szpilkach paradował niedawno publicznie po czerwonym dywanie pracujący przy organizacji pokazów mody Bruce Darnell i aktor Jason Ritter. Stefano Gabbana, połowa duetu Dolce&Gabbana, pozwolił się sfotografować na wysokich obcasach w sesji dla Magazynu "W". Blog High Heels For Male podaje jeszcze inne przykłady zafascynowanych obcasami panów. Pod zdjęciami modela Danila Polyakova pojawiły się komentarze mężczyzn, którzy doceniają, że heteroseksualny facet nie wstydzi się założyć damskich butów, a kilku internautów zadeklarowało, że chętnie zrobiłoby to samo.
Wygląda na to, że na wysokich obcasach mężczyźni robią krok w kolejny etap przemiany facetów. Jeszcze kilka lat temu mówiło się o rewolucji obyczajowej, kiedy pojawil się termin mężczyzny metroseksualnego, czyli takiego, który lubi być zadbany. Chodzi do klubów fitness, do kosmetyczki i do dobrych salonów fryzjerskich. Trend podchwyciły firmy kosmetyczne, które zaczęły masowo produkować kosmetyki przeznaczone dla męskiej skóry. Dział męski, oprócz wody kolońskiej i pianki do golenia, wzbogacił się o toniki, kremy, maseczki i serum. Za nimi pojawiły się żele do higieny intymnej, kosmetyki wyszczuplające, a nawet specyfiki do mikrodermabrazji, czyli mechanicznego złuszczania naskórka warstwa po warstwie. Te ostatnie były nawet reklamowane przez Clive’a Owena, gwiazdę "Króla Artura" i "Sin city". Kolejnym krokiem było wprowadzenie męskich kosmetyków kolorowych: szminek, kremów rozświetlających skórę, pudrów brązujących, kredek do oczu i lakierów do paznokci, tuszów do rzęs.
Męskie szpilki pewnie nie staną szybko na sklepowych półkach obok mokasynów, mają jednak przepustkę na czerwone dywany.