Pewna firma zajmująca się ochroną informacji prawnie strzeżonych przeprowadziła w Londynie badanie na 576 pracownikach biurowych. Wyniki pokazały, że ponad 45 proc. kobiet chętnie wyjawi swoje hasła komputerowe całkowicie obcym osobom przebranym za ankieterów. Dla porównania, tylko co dziesiąty mężczyzna wykazał podobną skłonność.
Ankieta była częścią eksperymentu, który ma zwiększyć świadomość na temat bezpieczeństwa przechowywania ważnych danych. Podobne badania przeprowadzono również w poprzednich latach, i wyniki były jeszcze bardziej niepokojące (64 proc. wyraziło zgodę).
To, że w tym roku o 19 proc. mniej kobiet dało się przekonać "ankieterom” oznacza, że takie badania i publikowanie ich wyników odnosi skutek. Generalizując, stajemy się bardziej świadome czyhających wirtualnych zagrożeń i już nie tak łatwo oddajemy swoje hasła. Druga możliwość to, że po prostu bardziej dbamy o swoją linię i żaden batonik nie jest dla nas pokusą. A ponieważ dylemat "zjeść sałatkę czy drożdżówkę” kończy się zwykle zjedzeniem obu (łakomstwo jednak górą), można wnioskować, że jednak jesteśmy z roku na rok mniej naiwne i nie ufamy obcym tak łatwo.
Z drugiej strony, kto powiedział, że to nie kobiety przechytrzyły ankieterów? Być może nasza miłość do czekolady jest dozgonna i niesłabnąca, ale i zmysł zdrowego rozsądku nigdy nie śpi. Fałszywi ankieterzy nie mogli w żaden sposób sprawdzić czy kobiety, które jednak wyjawiły swoje nipy, piny i kody (te nieszczęsne 45 proc.), rzeczywiście podały prawdziwe dane.
Statystyki pokazują, że podobne ankiety czasem są zbudowane tak, że pewien wynik jest założony przez badającego z góry. My musimy wtedy już tylko odpowiedzieć zgodnie z cudzym oczekiwaniem. Podane "tajne informacje” mogą więc być imieniem ulubionej bohaterki serialu, marki ubrań czy kochanego zwierzaka, a nie dostępem do skrzynki pocztowej. Za to małe kłamstwo czeka na nas jeszcze słodka nagroda I kto jest teraz górą?