Jedna z nóg Vicky cały czas rośnie. Jest już właściwie osobnym bytem, gdyż wraz ze stopą waży około 43 kilogramów. Narastająca tkanka podlega ciągłym, bolesnym zapaleniom. Przysparza to kobiecie niewyobrażalnych cierpień.
MOJA PRZYJACIÓŁKA NOGA
Od wczesnego dzieciństwa z nogą Vicky było coś nie tak. Żyła własnym życiem, rosła, pęczniała w oczach... Jednak Borken pochodziła ze zbyt biednej rodziny, by móc efektywnie leczyć swoje schorzenie. Zostało ono oczywiście prawidłowo zdiangozowane, ale na najlepszych specjalistów nie było ją stać. Mimo swojej przypadłości urodziła zdrową córkę i w pewnym sensie pogodziła się ze swoim losem.
Zdumiewające jest to, że proponowano jej pomoc i darmowe leczenie, ale odrzuciła tę propozycję, bo jak sama twierdziła "przyzwyczaiła się do swojej nogi". I chociaż trudno w to uwierzyć, to z psychologicznego punktu widzenia ta sytuacja nie była niczym dziwnym. Kobieta patrzyła na wciąż puchnącą kończynę, rozmawiała z nią i zaczęła traktować jak dobrą przyjaciółkę.
WALCZY DLA NIEJ
Jednak coś w nie pękło. Widziała, jak rośnie jej córka, a ona za nią nie nadąża, nie może pływać (co kochała od dzieciństwa), biegać, ledwo wchodzi do samochodu. Postanowiła walczyć o swoje zdrowie - głównie dla swojej córki, nie dla siebie. Chciała być taka, jak inne mamy.
Vicky, która do pewnego momentu swojego życia nie wiedziała nawet, gdzie szukać informacji na temat swojego schorzenia, postanowiła działać. Ta prosta, nie znająca się na komputerze kobieta przez internet dotarła do potrzebnych danych. Pomogła jej Pam Cohen z Lymphax i dziś Vicky otrzymuje darmowe leki i opiekę. Dzięki bolesnym masażom i drenowaniu jej noga ulega zmniejszeniu, a noszenie ciasnych aparatów pozwoli zredukować ją do normalnych rozmiarów. Na tę szansę Vicky czekała 30 lat.
____________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Zobacz ośmiokilowego noworodka
>>> Najdziwniejsze imiona dzieci gwiazd