Liz Stringer właśnie urodziła śliczną córeczkę. Zamiast jednak wziąć dziecko w ramiona, obserwuje szlochających ze szczęścia dwoje ludzi, którzy za chwile zabiorą Isabelle na zawsze. To już piąte dziecko, które urodziła innym jako zastępcza matka. I, jak mówi – nie ostatnie.

Reklama

SUROGATKA Z WYBORU

45-letnia obecnie Liz jest kucharką, ale jej druga profesją jest bycie surogatką. Surogatką nie dla pieniędzy, a z wyboru. Nie pobiera za swoje usługi zapłaty – jedynie małą kwotę rekompensującą koszty poniesione na przejazdy, ubrania ciążowe, utracone zarobki i opiekunkę do dzieci – ma bowiem dwoje własnych...

A koszty są tak naprawdę znacznie większe. Osiem zabiegów in vitro i wszystkie ciąże dokonały sporego spustoszenia w jej ciele. Stan Chorowała na zapalenie nerwu kulszowego, nękały ją poranne mdłości, do tego pięciokrotna gehenna porodu...

Co każe tej kobiecie rodzić kolejne dzieci obcym ludziom? ”Trudno wyrazić to słowami” – odpowiada Liz.

Reklama

Pomysł zostania matką zastępczą pojawił się, gdyLiz miała 20 lat. Wtedy u jej przyjaciółki rozpoznano raka szyjki macicy i idącą za tym bezpłodność. „Była załamana, a ja bezsilnie patrzyłam na jej rozpacz. Przysięgłam sobie wtedy, że kiedy będę już miała własne dzieci, pomogę jakiejś bezpłodnej kobiecie, by również mogła mieć potomstwo” – wspomina Liz. Słowa dotrzymała, gdy już urodziła dwie córki i rozwiodła się z mężem. Z głosiła się do grupy matek zastępczych. W 1997 roku urodziła synka, Thomasa. Rodzicami zostało małżeństwo, które od 20 lat starało się o dziecko.

„MOŻNA SIĘ NAPRAWDĘ WCIĄGNĄĆ”

Reklama

Wciągnęło ją to. „Decyzja o zostaniu zastępczą matką to bardzo poważna sprawa, ale kiedy już raz się przez to przejdzie, można się naprawdę wciągnąć. Większość kobiet, które doświadczyły jak to jest, kiedy wnosi się tak ogromną radość w życie innych ludzi, chce przeżywać to wciąż na nowo” – mówi Liz.

W ciągu kolejnych 12 lat urodziła jeszcze czworo dzieci – żadne z nich nie było jej biologicznym potomstwem, lecz były poczęte w próbówce, z komórek rozrodczych pobranych od oczekujących na dziecko par. W 2004 roku wraz z inną matka zastępczą, Carol O’Reilly, zaczęły działać na własna rękę - utworzyły organizację non-profit o nazwie Surrogacy UK.

W TYM JESTEM NAPRAWDĘ DOBRA

Rodzenie dzieci stało się jej sposobem na życie. To coś, w czym jestem naprawdę dobra – mówi. „Uwielbiam to uczucie, kiedy mój brzuch faluje wraz z ruchami dziecka. Będąc matką zastępczą mogę doświadczać tego wszystkiego, nie biorąc odpowiedzialności za wychowanie kolejnego malucha. Nigdy nie mogłabym sobie pozwolić, by mieć siedmioro dzieci. Dla mnie dwójka to już dużo” – tłumaczy.

Ostatnią taka radością była mała Isabelle. „Byli wniebowzięci” – mówi Liz o rodzicach dziewczynki.”Śmiali się i płakali jednocześnie. Warto było przejść przez całą ciążę, żeby zobaczyć, jak szlochają tuląc w ramionach córeczkę”.

ZAMIAST RODZINY?

Wszystkie pary, jakim urodziła potomstwo, stały się jej bliskimi przyjaciółmi, dla których gotowa była na wiele poświęceń – częste spotkania, odciąganie i przechowywanie mleka dla maleństw... Pary stają się dla niej kimś w rodzaju rodziny, której jej brak: małżeństwo się rozpadło, matka zmarła a z ojcem nie ma kontaktu.

Teraz Liz szykuje się do szóstej ciąży. Czy już ostatniej? „Chciałabym urodzić kolejne dziecko Johna i Sharmy. Nigdy przedtem nie uczestniczyłam w tworzeniu pełnej rodziny, a do nich jestem bardzo przywiązana” – mówi.” Na tym mam zamiar zakończyć, chociaż nigdy nie należy mówić >>nigdy<< Zawsze może znaleźć się jakaś para, która będzie potrzebowała mojej pomocy” – zapowiada.

____________________________________

NIE PRZEGAP:

&gt;&gt;&gt; W czym prostytutka jest lepsza od żony?
&gt;&gt;&gt; To, co nas podnieca, to wcale nie jest kasa
&gt;&gt;&gt; Seks rodem z Wysp Brytyjskich