Zakochani na całym świecie zacierają ręce na nadchodzący dzień 14. lutego. Powszechnie znane święto, jakim są Walentynki, to kolejny pretekst do celebrowania i pielęgnowania związków oraz różnego rodzaju zażyłości – także tych mniej oficjalnych. Kolacja przy świecach, romantyczny spacer czy wspólne oglądanie ulubionych filmów, to tylko garść pomysłów na idealną randkę. Chociaż wachlarz walentynkowych aktywności w większości krajów jest bardzo zbliżony, to jednak sposób, w który wracamy się do ukochanej osoby jest w dużym stopniu zależny od społeczno-kulturowych uwarunkowań i może się zdecydowanie różnić. Eksperci nauki języków platformy Babbel sprawdzili, jak wygląda randkowanie w różnych zakątkach świata. Jak się okazuje, kwestia randkowego savoir-vivre’u wszędzie wygląda trochę inaczej, o czym należy bezwzględnie pamiętać spotykając się z osobą innej narodowości. Może się bowiem okazać, że mimo naszych dobrych intencji, zostaniemy odebrani przez drugą osobę całkowicie na opak.
Kochanie, Misiu, a może Słoneczko?
Język miłości rządzi się swoimi prawami. Na początku znajomości osoby w związkach, zwracając się do swoich partnerów, używają najczęściej ich imion. Z czasem jednak imiona zamieniają na pieszczotliwe zdrobnienia, które, w zależności od danego kraju, mogą znacznie różnić się nie tylko samym wydźwiękiem, ale również znaczeniem. Zakochani Polacy garściami czerpią z rodzimego języka wręcz przepełnionego czułymi słówkami. Najpopularniejszymi zwrotami, jakimi zwykle się posługują, są: Kochanie, Misiu, Słoneczko, Kotku, Skarbie, Myszko, Dziubku, Serduszko i Tygrysku. Osoby anglojęzyczne natomiast celują przeważnie we wszystko, co kojarzy nam się… bardzo słodko. Dlatego też w słowniku anglojęzycznych, miłosnych zwrotów nie sposób nie znaleźć słówek typu Honey (miodku), Sweetheart (dosł. słodkie serduszko), Sweetie (cukiereczku), czy SweetiePie (ciasteczko). Bardzo często używane są też frazy rodem z bajek, filmów, bądź też po prostu takie, które dobrze się kojarzą: Princess (księżniczka), Sunny (słoneczko), Darling (najdroższy), Baby (dosł. niemowlę), Lovegirl (ukochana), czy Doll (laleczka). W porównaniu do Polaków nie zdarza im się jednak używać wyrażeń miłosnych pochodzenia zwierzęcego.
Nie takie oczywiste czułe słówka
Oprócz ogólnie znanych i popularnych zwrotów są również i takie, których próżno szukać nawet w najodleglejszych zakamarkach Internetu. Przykładem jest włoskie Cucciolo, które w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle, co „małe zwierzątko” i sugeruje, że nazwana w ten sposób osoba jest wyjątkowo urocza. Francuzi natomiast mają w swoim zwyczaju używanie zwrotu Mon loup, który można porównać do polskiego „mój koteczku”, chociaż w samej nazwie mamy do czynienia nie z kotem, a z wilkiem (loup – wilk). Równie ciekawym słówkiem jest także Patatje pochodzące z Holandii. Zakochany Holender bądź Holenderka, mówiąc tak do swojej drugiej połówki, daje jej do zrozumienia, że jest jego „małym chrupkiem/frytką”. Ta zabawna gra słów pochodzi od jednego z najbardziej lubianych przysmaków osób tej narodowości – frytek z różnego rodzaju sosami i dodatkami.
Istnieją także zwroty, których nie należy nadużywać, bądź robić to jedynie wtedy, kiedy wiemy, że na pewno możemy sobie na to pozwolić. Dla przykładu szwedzkie Tjockis/Gullegris („mała świnka”) może być bardzo źle odebrane przez płeć piękną, która często jest bardzo wrażliwa na kwestie wagi. Innym, bardzo ciekawym przykładem jest angielski zwrot Dag, mówiący o osobie w kategoriach głupka, osoby żenującej, niefajnej lub po prostu niemodnej.
Randkowy kodeks przetrwania
Wydawać by się mogło, że w każdym kraju l'étiquette des rendez-vous, czyli randkowa etykieta, jest taka sama. Nic bardziej mylnego, bo i w tym przypadku sprawdza się powiedzenie „co kraj, to obyczaj”. Jak się okazuje, nawet najzwyklejsze czynności, takie jak pocałunek w policzek na powitanie, są kwestią sporną. W większości krajów jest to naturalna kolej rzeczy po lub w trakcie przywitania. Dwa, trzy całusy są standardem dla Brytyjczyków, Francuzów, Hiszpanów, czy Włochów. Dla osób innych narodowości to niespotykane bądź bardzo rzadko praktykowane zachowanie. Niektórzy uznają je także jako spory nietakt czy przekroczenie pewnej granicy komfortu.
Odstawienie krzesła kobiecie podczas randki w restauracji to natomiast coś, co nadal bardzo cenią kobiety wielu narodowości. Mieszkanki Francji, Rosji, Wielkiej Brytanii, czy Hiszpanii uważają, że jest to oznaka wielkiej uprzejmości i tego, że mężczyzna chce w jak największym stopniu dogodzić swojej partnerce. Ten szarmancki odruch jest jednak dla wielu z nich zbyt archaiczny i bardzo niecodzienny. Niektóre twierdzą nawet, że czują się tym gestem skrępowane nie wiedząc, jak się zachować.
Wiele rozbieżności widać także w kwestii płacenia za wspólny posiłek. Chociaż w dzisiejszych czasach większość osób opowiada się za podzieleniem rachunku, to jednak w wielu krajach nadal panuje przekonanie, że to mężczyzna powinien w całości pokryć rachunek w restauracji bądź kawiarni. Takie zdanie mają m.in. Brytyjczycy i Brazylijczycy. Niektórzy twierdzą także, że zależy to w głównej mierze od tego, kto zapraszał na spotkanie, co potwierdzili mieszkańcy Rosji i Kanady.
Czego nie robić, i to nie tylko na pierwszej randce, czyli o walentynkowym faux pas
Według większości osób różnej narodowości tematów tabu na spotkaniu jest naprawdę dużo. Byli partnerzy i poprzednie związki, religia, polityka czy pieniądze to najgorsze z wątków, których powinniśmy unikać przynajmniej na pierwszych spotkaniach z nowo poznaną osobą. Do ciekawych wniosków doszli też mieszkańcy Niemiec, twierdząc, że nie warto ciągle mówić o sobie i swoich problemach. Szwedzi natomiast są zdania, że należy dozować tego typu informacje i uważać na zbytnią otwartość, ponieważ uważają, że osoby zbyt otwarte i mówiące jedynie w pierwszej osobie stają się dla nich mało interesujące.
Do tematu tabu wyjątkowo podeszli natomiast mieszkańcy Rosji. Ich zdaniem nie ma kwestii, których nie należy poruszać podczas pierwszych randek. Ważne jest natomiast to, czy pokazujemy drugiej osobie należyty szacunek oraz zainteresowanie, a podczas dobierania tematów rozmowy jesteśmy czujni i odpowiednio wcześnie dostrzegamy reakcje drugiej osoby.
Różne języki, te same wartości
Mimo że w każdym kraju panują inne zwyczaje, to wspólnym mianownikiem zawsze są te same wartości. Bez względu na wszystko, najważniejsze jest wzajemne zrozumienie i chęć dopasowania do siebie nawzajem. Jeżeli więc istnieją jakiekolwiek bariery, warto przynajmniej spróbować je zburzyć.