Gdy Sasha miała osiem lat, nosiła już tipsy. Teraz na kosmetyki i zabiegi pielęgnacyjne Sashy (przedłużanie włosów, sztuczne rzęsy, kosmetyki) idzie ponad tysiąc złotych miesięcznie.
"To prawda, że ludzie mówią na Sashę laleczka Barbie" - przyznaje jej matka. "I o to chodzi. Chcę, by była tak piękna jak sławna modelka Kate Jordan".
Matka wozi córkę na konkursy piękności dla dzieci. "Jak one tam pięknie chodzą" - ekscytuje się Jayne i dodaje, że nie widzi nic złego w tym, co robi. A przecież pozbawia córkę dzieciństwa i wpaja jej do głowy dość powierzchowne priorytety.
Co może potwierdzić przykład polskiej Barbie, czyli Sylwusi, która zasynęła występem w "Rozmowach w toku" Ewy Drzyzgi. Mało ogarnięta szesnastolatka opowiadała w nim o swojej miłości do koloru różowego, kłótniach z siostrą o łazienkę i planach na karierę w Hollywood. W tym wypadku jednak matka zachowała więcej dystansu - to ona zgłosiła się do programu, by ludzie zwrócili jej córce uwagę, że dziwnie wygląda.
Zobacz Sylwusię w Rozmowach w toku i cz. 2
Matka Sashy z Wielkiej Brytanii nie ma dystansu. "Dziś dziewczynki z dużego miasta szybciej dojrzewają" - broni się Jayne. Może i dziewczynki dojrzewają szybciej, ale niektóre matki na pewno szybciej głupieją - komentuje "Fakt".