Zabrzańscy policjanci szukali chłopca i jego matki przez prawie dwie doby. Kobieta zerwała kontakt z rodziną i znajomymi, wyłączyła telefony i zamieszkała w wynajętym mieszkaniu w Tarnowskich Górach. Jadąc tam zmieniała środki transportu, by zmylić ewentualną pogoń.
- Znane są nam przypadki, gdy rodzina chorych nie zgadzała się na leczenie, np. ze względów światopoglądowych czy religijnych. Po raz pierwszy jednak mieliśmy do czynienia z przypadkiem, kiedy odmowa w sprawie leczenia nastąpiła bez wyraźnego motywu - powiedział rzecznik zabrzańskiej policji, Marek Wypych.
Nastolatek przebywał w szpitalu od grudnia zeszłego roku. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP od osób znających szczegóły sprawy, choruje na białaczkę. Gdy matka nie zgodziła się na proponowane przez lekarzy leczenie, szpital zwrócił się w tej sprawie do sądu. Gdy sąd rodzinny wydał postanowienie umożliwiające kontynuowanie leczenia, chłopiec zniknął ze szpitala.
- Nasze ustalenia wskazują, że matka nie zamierzała zapewnić mu żadnego innego, alternatywnego do propozycji lekarzy, sposobu leczenia - zaznaczył rzecznik.
Odnaleziony chłopiec został przewieziony karetką do szpitala, gdzie kontynuuje leczenie. 38-letnia matka została zatrzymana i umieszczona w policyjnym areszcie. W czwartek usłyszała zarzut narażenia syna na utratę życia lub zdrowia. Policjanci wnioskowali także o jej aresztowanie na trzy miesiące, wniosku nie podzielił jednak prokurator.