"Science of Happiness" to masowy, szeroko zakrojony brytyjski projekt, którego celem było przekonanie setek ludzi do pewnego eksperymentu. Otóż, mieli oni spędzić kilka dni kolekcjonując pozytywne momenty z danego dnia i z przeszłości. Teza była taka, że wzrośnie dzięki temu nie tylko ich własne samopoczucie, ale i osób z ich otoczenia.

Reklama

PO SZCZĘŚCIE W PIĘĆ DNI

Projekt odbył się w ciągu 5 dni, pomiędzy 3 a 7 sierpnia tego roku i nadzorowany był przez profesora psychologii Richarda Wisemana z University of Hertfordshire. Do badania zgłosiła się zaskakująca liczba ludzi. Liczono pierwotnie na setki, a uzyskano próbę na 26 tysiącach ludzi, które najpierw musiały wypełnić ankietę szczęścia on-line.

Potem każdy z uczestników został zakwalifikowany do jednej z pięciu grup (chętnych było tylu, że musiano utworzyć kilka grup z numerami 1,2,3,4 i 5). W każdej z nich ludzie mieli oglądać film, który wyrażał jedną z 4 popularnych technik pomagających na chandrę: wdzięczność, uśmiech, przywoływanie dobrych zdarzeń z minionego dnia lub wyjście z aktem dobroci w kierunku innego człowieka. W piątych grupach po prostu poproszono ludzi o to, żeby wyobrażali sobie przeszłe dobre chwile, mówiąc im że to podnosi poziom dobrego nastroju. Ta grupa była o tyle ważna, ze obserwowano czy działa na nich efekt placebo – mieli codziennie myśleć o takich rzeczach i notować czy odczuwają poprawę.

czytaj dalej...



ZMARNOWANY POTENCJAŁ

Reklama

Okazało się, że wszyscy badani odczuli poprawę nastroju, jednak tylko ci z piątej grupy, nastawieni na poprawę, osiągnęli bardzo wysokie wyniki. Przewyższyli całą resztę o 15 procent. Jak mówi dr Wiseman, "nie potrafimy odnosić korzyści z dobrych chwil – zamiast przeżyć je w pełni spychamy je szybko na bok". A odrobina dobrej woli może pokazać, że mieści się w nich niezwykły, najczęściej marnowany potencjał.

NARÓD RADOSNY I SAMOLUBNY

Ciekawe jednak, że grupa, którą proszono o wyobrażenie sobie dobrych uczynków dla innych, odnotowała raczej pogorszenie nastroju. O 8 procent, co może być dowodem na to, że Brytyjczycy to naród samolubny lub zwyczajnie "nieużyty".

Inną częścią tych badań była ocena, jak generalnie czują się Brytyjczycy. Wykonano badania dwa razy, po raz pierwszy przed ćwiczeniami w grupach, i po raz drugi, już po fakcie. Wybrano 2000 osób z badanych, które proszono o opis generalnego samopoczucia, jakie mają na co dzień. Około 50 procent opisało się jako radosnych, 30 procent uznało, że są z życia niezadowoleni, cała reszta pozostała niezdecydowana. Co ciekawe, w grupie piątej, zanotowano 7-procentowy wzrost radości życia.

Naukowcy przyznają, że nie sposób stwierdzić czy poprawa ta wynika z brania udziału w eksperymencie czy z powodu lepszych warunków meteorologicznych, jednak ludzie przy ponownym badaniu rzeczywiście wyżej oceniali swoje zadowolenie.

Jaki z tego płynie morał dla zwykłych śmiertelników? Czasem dobra herbata, starannie podana kolacja czy ciepły film mogą znacząco podnieść jakość naszego życia. Podział naszego dnia na etapy, przez które przechodzimy i mała przyjemność, która czeka na nas w domu, sprawią, że najtrudniejsze doświadczenia wydadzą się do przebrnięcia, a chandra, o ile nie jest poważaną depresją, powinna choć trochę nam odpuścić.

_________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Umówiłabyś się z wegetarianinem?
>>> W zdrowym jedzeniu czai się diabeł
>>> Od ładnej ekspedientki sukienki nie kupię!