Z kobietami bywa różnie. Pracują, potem odchodzą na urlop macierzyński i wychowawczy, a potem znów wracają do pracy. Z reguły zarabiają mniej niż mężczyźni, piastują mniej eksponowane stanowiska. Pomimo postępującego równouprawnienia płci w naszej kulturze wciąż to na mężu spoczywa obowiązek utrzymania rodziny. Dlatego kiedy mężczyzna traci pracę i konieczność zarobienia na utrzymanie domu całkowicie spada na kobietę - sytuacja staje się trudna dla obojga partnerów.

Reklama

JA ZAROBIĘ, TY POPRASUJ

Co robi kobieta, która nie pracuje? To oczywiste: zajmuje się dziećmi, sprząta, gotuje, pierze, prasuje. Wydawałoby się więc naturalne, że bezrobotny mężczyzna powinien podjąć się wykonania tych czynności, by odciążyć pracującą żonę. Niestety, rzeczywistość nie jest tak różowa. Okazuje się, że większość bezrobotnych panów nie wykonuje żadnych prac domowych. Powód? Brak pracy jest dla nich niezwykle trudną sytuacją, a przejęcie "damskich" obowiązków byłoby dodatkowym upokorzeniem. Efekt jest oczywisty: wiele kobiet po etatowej pracy (w sytuacji, gdy stają się jedynymi żywicielkami rodziny często z nadgodzinami) poświęca mnóstwo czasu i energii na posprzątanie domu, przygotowanie posiłków itp.

Według badania "Mężczyzna - partner w rodzinie" przeprowadzonego na Uniwersytecie w Białymstoku wszelkie prace domowe wykonują kobiety albo kobiety i mężczyźni na zmianę. Jednak odsetek mężczyzn, którzy sami zajmują się w domu przygotowywaniem posiłków, zmywaniem naczyń, praniem (odpowiednio: 1, 2, 0,5 proc.) jest śladowy i utrzymuje się na granicy błędu statystycznego. Kiedy panowie tracą pracę, niewiele się zmienia. Sytuacja staje się beznadziejna: on czuje się upokorzony i bezużyteczny, ona pracuje na dwa etaty: jeden zawodowo, drugi przy prowadzeniu domu. Jak sobie poradzić z taką sytuacją? Na to, że w najbliższym czasie nadejdą zmiany kulturowe, które rozwiązałyby problem, nie ma co liczyć. Od pełnego równouprawnienia płci dzielą nas pewnie jeszcze całe dekady.

Reklama

BY ON NIE POCZUŁ SIĘ JAK POMOC DOMOWA...

Jedynym rozwiązaniem jest rozmowa, poproszenie partnera o racjonalne podejście do sytuacji. Ważne jest, by przekonać go, że prowadząc dom, wnosi ogromny wkład w wasze wspólne życie. Pamiętaj, że otwarte omówienie sytuacji jest lepszym rozwiązaniem niż wszelkiego rodzaju gierki czy szantaż emocjonalny. Wiesz jak to jest, kiedy ciężko pracujesz gotując, sprzątając i piorąc, a domownicy są przekonani, że to wszystko robi się "samo"? Nie spraw, by twój partner też tak się poczuł.

Kwestia podziału domowych obowiązków wciąż się zmienia. Teraz wygląda lepiej niż dwadzieścia lat temu, a za dwie dekady pewnie będzie jeszcze lepiej. Zmieniamy się my, a i polityka (głównie autorstwa Unii Europejskiej) zmierza w kierunku rozpowszechniania równouprawnienia. A żeby równość stała się pełna, warto się o nią postarać...