W przeciętnym gospodarstwie domowym porządek dnia w pierwszy dzień świąt wygląda następująco: 8:00 – pobudka, 8:39 – pierwsza czekolada (przed śniadaniem!), 9:58… pierwsza rodzinna kłótnia. Pierwsza bura, jak się dostanie dzieciom, będzie miała miejsce o 11:07, a już o 11:49 zostanie skonsumowany… pierwszy kieliszek alkoholu. Przy czym świąteczny obiad na stole pojawi się niewiele przed 15:30. Po obiedzie drzemka, w której to dziedzinie króluje ojciec rodziny. Następnie znów czas na rodzinna interakcję: nad grami planszowymi. Wyczerpujący dzień skończy się pół godziny przed północą.
Takie dane pochodzą z brytyjskiej ankiety przeprowadzonej na próbie 4200 osób. Dlaczego - zamiast rozkoszować się teoretycznie jednym z najradośniejszych okresów w roku - musimy wdawać się w potyczki i kłaść się nie zadowoleni, a wykończeni? Pojawienie się alkoholu na świątecznych stołach z pewnością nie należy do najbardziej fortunnych pomysłów. Po drugie, święta zamiast nas cieszyć, stają się wyzwaniem i próbą zrealizowania marzenia o perfekcji. Po trzecie, każdy członek rodziny realizuje inny scenariusz działania. No i jak tu dojść ze sobą do ładu?