W polskich lasach zaczęły pojawiać się żółte wykwity piankowate, czyli "masło czarownicy". To bardzo nietypowy gatunek grzybów należących do grupy śluzowców. Czy ta nietypowa maź jest niebezpieczna dla człowieka?
"Masło czarownicy". Co to jest?
"Masło czarownicy" jest organizmem eukariotycznym o bezkształtnej masie. Nadleśnictwo Przedborów na swoim profilu społecznościowym poinformowało na początku czerwca o pojawieniu się tego charakterystycznego grzyba w sąsiedztwie i dokładnie opisało znalezisko.
Wykwit piankowy jest jasnożółty. Choć porusza się z prędkością 0,5 cm na godzinę, może łączyć się z innymi tworami w większe skupiska. Jego głównym pożywieniem są bakterie, które napotyka na swojej drodze.
Ciekawostką jest to, że śluzowiec może występować w całej Polsce. Jest więc wielce prawdopodobne, że zauważysz go podczas leśnego spaceru. Najczęściej grzyb bytuje na martwych piach drzew, liściach, a nawet roślinach. Jego największe skupiska najczęściej pojawiają się po ulewnym deszczu.
"Masło czarownicy". Skąd wzięła się nazwa wykwitu?
Żółty grzyb jest bardzo dobrze znany mieszkańcom Finlandii. Według legend, wierzyli oni, że śluzowiec wykorzystywany był do psucia mleka przez lokalne wiedźmy. Z kolei wikingowie uważali, że wykwit to po prostu wymiociny kota należącego do czarownicy, stąd też dziwna nazwa dla tego "piankowca".
Czy "masło czarownicy" można jeść?
"Masła czarownicy" lepiej nie zbierać i nie przyrządzać, ponieważ ma mnóstwo metali ciężkich w swoim składzie. Niektórzy mieszkańcy Meksyku i ukraińskiej części Karpat ryzykują zdrowiem i zbierają wykwit, a następnie spożywają go po obróbce termicznej. Grzyb podobno smakuje jak jajecznica, jednak Lasy Państwowe nie zalecają, aby się nim zajadać.