To naczynka!
Nagła transformacja koloru naszej skóry pod wpływem różnicy temperatur to wynik zmiany naczyniowej, którą możemy zaobserwować zazwyczaj na rękach i twarzy. Jest ona zawsze związana z działaniem konkretnego czynnika. W przypadku zimy jest to niska temperatura oraz chłodne powietrze. W zależności od tego, jak długo przebywamy na zewnątrz, w naszej skórze dochodzi do obkurczenia ścian naczyń krwionośnych, a następnie skóra ulega zblednięciu.
– Dzieje się tak, ponieważ krew w ścianach naczyń krwionośnych skóry nie jest aż tak istotna dla naszego organizmu z punktu widzenia zachowania funkcji życiowych zimą – wyjaśnia Karolina Martin, założycielka i kosmetolog sieci SC Beauty Clinic. – Na pewien czas naczynka obkurczają się, a metabolizm skóry nie jest utrzymywany na standardowym poziomie, jaki występuje podczas przebywania w temperaturze pokojowej. Gdy po pewnym czasie spędzonym na mrozie wracamy do ciepłego pomieszczenia, to nasze naczynia krwionośne chcą natychmiast powrócić do pierwotnego metabolizmu. W wyniku gwałtownego rozszerzania tych naczynek, na naszej skórze zaczyna być widoczny rumień – tłumaczy ekspertka.
Czy to normalne?
Takie zmiany naczynkowe pojawiają się u każdego, nie są one objawem patologii. U zdrowej osoby rumień utrzymuje się przez kilka minut po przebywaniu w zimnej temperaturze, a następnie znika. Jest to przejaw prawidłowego funkcjonowania naczyń krwionośnych. Jednak niektórzy ludzie mają pewne predyspozycje, które sprawiają, że rumień pozostaje na ich skórze dłużej, nawet do kilku godzin. Do tych predyspozycji należą cienkie naczynia krwionośne, uszkodzenie śródbłonka naczyń krwionośnych oraz cienka skóra.
- W niektórych przypadkach zdarza się, że taki rumień jest przetrwały. Gdy skóra wystawiona jest na działanie bardzo niskiej temperatury, powietrze jest zimne, a u danej osoby występuje nadwrażliwość, ma ona tendencję do rozszerzania naczyń krwionośnych, wtedy rumień może utrzymywać się stale. Jeżeli ktoś ma predyspozycje genetyczne bądź osobnicze, może zapobiegać i walczyć z pojawiającym się rumieniem – zapewnia kosmetolog Karolina Martin.
Co również warto podkreślić, często można spotkać się z określeniem „popękanych naczyń krwionośnych”. Jest to sformułowanie błędne, ponieważ gdy naczynie krwionośne ulegnie pęknięciu jest ono usuwane z organizmu. Czerwone plamy na skórze są wynikiem rozszerzonych ścian naczyń krwionośnych.
Metody gabinetowe
Jeżeli zauważamy, że zaczerwienienie długo utrzymuje się na naszej twarzy, jest już zmianą utrwaloną, warto skonsultować ten stan ze specjalistą. W odpowiednio wyposażonych gabinetach wykonuje się zabiegi wyrównujące rumień, nawet ten przetrwały. Do tego typu schorzeń niezbędny jest specjalistyczny sprzęt, który skutecznie i na długo zniweluje rozszerzone ściany naczyń krwionośnych, poprzez zamknięcie światła naczynek. W leczeniu wykorzystuje się m.in. światło IPL. Na urządzenie nakłada się specjalne filtry skierowane na niwelowanie rumienia. Do rozszerzonych naczyń krwionośnych, czyli tzw. „pajączków”, stosuje się laser.
Zabiegi gabinetowe sprawią, że w przypadku działania niskiej temperatury albo innego czynnika stresowego rumień nie będzie aż tak zauważalny i znacząco wzrośnie komfort pacjenta. W celu podtrzymania rezultatów, zmniejszenia widoczności lub zabezpieczenia przed pojawieniem się nowych rozszerzonych naczyń krwionośnych również stosuje się różne zabiegi kosmetyczne.
Prewencja to podstawa
W momencie, kiedy nie mamy jeszcze utrwalonych zmian, jednak zauważamy określone objawy przy kontakcie z niską temperaturą warto zapobiegać powstaniu rumienia na stałe.
– Wskazanym zabiegiem na skórę zimą jest karboksyterapia. Jej działanie polega na stymulacji rozrostu nowych sieci naczyń krwionośnych, dzięki czemu odciążane są starsze naczynka. Tę technikę poleca się na twarz, dłonie czy nawet stopy, a więc najbardziej zewnętrzne części naszego ciała, od których krew odpływa na skutek działania niskiej temperatury – tłumaczy specjalistka.
Istotnym elementem zmniejszania widoczności rozszerzonych naczyń krwionośnych jest stosowanie odpowiednich suplementów. Uszczelniają one naczynia krwionośne i ujędrniają śródbłonek. Dzięki temu po rozszerzeniu naczynko szybko wraca do stanu pierwotnego. Najbardziej znanymi środkami pomagającymi na tę przypadłość są ruszczyk i rutyna. Warto także uzupełnić suplementację o witaminę C.
Domowa pielęgnacja
Karolina Martin zaznacza, że część osób ma problemy z rozszerzonymi naczyniami krwionośnymi przez nieodpowiednie traktowanie swojej skóry. Należy unikać mycia twarzy gorącą wodą oraz intensywnego pocierania jej ręcznikiem. Nie można wykonywać agresywnych peelingów mechanicznych, ponieważ one jeszcze bardziej podrażniają skórę i stymulują rozszerzanie światła naczyń krwionośnych. Suszenie włosów powinno odbywać się wieczorem, nie tuż przed wyjściem z domu. Gorące powietrze mocno rozszerza naczynka, które następnie narażone na mocny chłód po prostu doznają szoku. Nakładanie kremów na skórę powinno odbywać się co najmniej pół godziny przed opuszczeniem ciepłego pomieszczenia. Ten czas jest potrzebny na odparowanie wody i innych składników zawartych w kosmetyku. W przeciwnym razie płyny przymarzną, znacząco podrażniając skórę i sieć naczyń krwionośnych.
Warto także unikać gorących napojów zaraz po ekspozycji na zimno. Ciepła kawa czy herbata wystarczy, by rozgrzać organizm, nie wpływając negatywnie na naszą skórę. Powinniśmy także zrezygnować z pikantnych potraw i mocnych alkoholi. Jeżeli ktoś ma tendencję do trwałego rozszerzania naczyń krwionośnych, musi stosować kosmetyki zawierające filtr ochronny anty-UVA i anty-UVB. To szkodliwe dla naszej skóry promieniowanie również zimą jest bardzo wysokie.
Połączenie odpowiedniej prewencji, domowej pielęgnacji oraz zabiegów kosmetycznych nie tylko pozwoli na zniwelowanie nieestetycznego rumienia, ale także zabezpieczy skórę przed uszkadzaniem kolejnych naczyń krwionośnych. Warto pamiętać o zachowywaniu tych reguł szczególnie podczas chłodniejszych miesięcy.