Na Wyspach Brytyjskich nowy skandal , po silikonowych implantach francuskiej firmy PIP. Tym razem chodzi o substancje używane do powstrzymania efektów starzenia się. Kupić je i wykonać zabieg może każdy, co stwarza ryzyko niskiej jakości produktu i usług.
Według brytyjskich ekspertów na Wyspach dopuszczonych jest do ogólnej sprzedaży 160 różnych wypełniaczy wstrzykiwanych do skóry, używanych m. in. do usunięcia zmarszczek, wypełnienia ust i policzków, lub wygładzenia skóry. Z wyjątkiem botoksu kupić je i wykonać zabieg może każdy, co stwarza ryzyko niskiej jakości produktu i usług.
"Setki tysięcy zabiegów kosmetycznych wykonywanych jest corocznie. Rynek jest w dużym stopniu nieregulowany, a od osób wykonujących zabiegi nie jest wymagane zaliczenie przeszkolenia. Niektóre firmy sprzedają wypełniacze przez Internet, by zainteresowani wstrzyknęli je sobie sami, a setki tysięcy kosmetyczek wykonuje zabieg po niewystarczającym, kilkugodzinnym przygotowaniu" - napisał "Times".
W następstwie skandalu stosowania niskiej jakości przemysłowego silikonu przez producenta implantów Poly Implant Prothese, w Wielkiej Brytanii, gdzie implanty także były dostępne, zarządzono przegląd tego rodzaju operacji. Ministerstwo Zdrowia przyznało, że nadzór nad chirurgią kosmetyczną nie był wystarczający.
Przegląd obejmujący początkowo tylko implanty piersi został obecnie rozszerzony na cały sektor chirurgii kosmetycznej.
Botox zaliczany jest w Wielkiej Brytanii do leków zapisywanych przez lekarza, ale zabiegu wstrzyknięcia może dokonać ktokolwiek. Inne wypełniacze skóry są dostępne bez recepty.
Nie istnieje też centralny rejestr chirurgów plastycznych, nie ma ustalonych wymagań, które musi spełnić kandydat do tego zawodu, przepisów jakie zabiegi wolno im wykonywać, a jakich nie, ani systemu nadzoru.
Tymczasem koszt wymiany, bądź usunięcia wadliwych implantów piersi, które w Wielkiej Brytanii wszczepiono ok. 50 tys. kobietom, oceniany jest na 150 mln funtów.