Zjawisko wżeniania się w obywateli danego kraju w celu zalegalizowania pobytu, kojarzone do tej pory z zamożniejszymi krajami, pojawiło się na dużą skalę również u nas. Liczba ślubów polsko-nigeryjskich na przestrzeni ostatnich trzech lat zaczęła gwałtownie rosnąć. Każdego roku odbywa się kilkaset takich uroczystości. Dla Nigeryjczyków taki ślub to droga do zdobycia karty pobytu. Świeżo upieczeni mężowie mogą swobodnie, bez wiz i kontroli, podróżować po całej Europie - donosi "Newsweek"
Straż Graniczna wzięła pod lupę narastający proceder. Funkcjonariuszom Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, walczącej z przestępczością migracyjną, zdarza się interweniować podczas ślubnych uroczystości odbywających się w Urzędach Stanu Cywilnego. Wciągu ostatniego pół roku mieli 15 tego typu interwencji. W 13 przypadkach niedoszły na szczęście mąż był w Polsce nielegalnie lub posiadał fałszywe dokumenty.
POJAWIA SIĘ I ZNIKA
Proceder jest dla Nigeryjczyków na tyle korzystny, że zaowocował powstaniem całego przemysłu mającego pomóc w znalezieniu i usidleniu potencjalnej ofiary, czyli kandydatki na żonę. W grupie profesjonalistów ofiarujących swoje usługi oszustom znajdują się osoby wyszukujące dziewczyny na forach internetowych lub nocnych klubach. Inni pomagają w pisaniu romantycznych SMS-ów i maili, które mają pomóc rozkochać Polki w oszustach. Taka metoda „na serducho” jest najczęściej stosowana w opisanym procederze. Niestety, oszukańczy mężowie po jakimś czasie trwania związku... rozpływają się w powietrzu.
Więcej przeczytasz w najnowszym "Newsweeku".
_________________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Ma 72 lata i chce zostać mamą
>>> Nie każdemu dane jest umrzeć...
>>> Co knują byłe żony polityków