Okłada dla Vogue’ a to dla Nicole bułka z masłem. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Ponieważ Australijka od lat może liczyć na przychylne komentarze pisma i piękne zdjęcia, i tym razem dała się namówić na powrót do swojego naturalnego, rudego koloru włosów. Wygląda na to, że jest to u niej oznaka ustatkowania się. Po urodzeniu dziecka i zrobieniu filmu o swoim rodzinnym kraju, Nicole powraca też do swojego naturalnego wizerunku.
Ci, którzy pamiętają ją z młodzieńczych lat, ją z licznymi piegami na całej twarzy i ramionach. Po latach kariery piegi w cudowny sposób zniknęły. Niestety, nie należą do planu Nicole - choć zdaniem wielu wyglądała z nimi bardzo seksownie. Podczas całej sesji zdjęciowej, aktorka miała przy sobie specjalnego człowieka od trzymania parasola nad jej twarzą, parasol występował też jako rekwizyt zdjęć. Żaden niepożądany promień słońca nie mógł się więc przecisnąć. Piegów nie będzie. Zdjęcia dla Vogue’a robiono na plaży w Malibu.