Barbra o charakterystycznej urodzie i wspaniałym głosie od dziesięcioleci cieszy się uwielbieniem milionowej publiczności. Filmy z jej udziałem ("Tacy byliśmy", "Hello, Dolly") są kultowe, gwiazda nagrała też 36 złotych albumów, 20 platynowych i 7 multiplatynowych.
Jej wizerunek z ekranu to silna, uczuciowa i energiczna kobieta. Trochę przekorna, trochę zwariowana, rozbrajająca wszystkich swoim uśmiechem.
Podobno tak samo jest w życiu. Jednak żeby dojść w miejsce, w którym się teraz znajduje, musiała pokonać wiele przeciwności. We wtorkowym wywiadzie, jakiego udzieliła w programie "Early Show" w amerykańskiej stacji CBS, Barbra wspomina swoje trudne początki.
Dorastała na Brooklynie, w eksperymentalnym osiedlu dla ubogich mieszkańców. Zajmowali całą rodziną małe mieszkanko, gdzie mieli tylko jeden pokój dzienny, dlatego dziadkowie musieli mieszkać właśnie w nim. W drugim pokoju spała Barbra, jej brat i mama. "Nigdy nie mieliśmy kanapy. Teraz je uwielbiam” - powiedziała Streisand nostalgicznie.
Jednak najbardziej w dzieciństwie brakowało jej lalki, którą mogła przytulić. W zamian musiała zadowolić się butelką z gorącą wodą kładzioną wieczorem do łóżka. Właśnie w nocy jako dziewczynka marzyła o tym, że pewnego dnia zostanie wielką gwiazdą. Z Brooklynu do Hollywood prowadzi długa droga, w której nie miała wsparcia od swojej rodziny.
Do tej pory 66-letnia, dorosła kobieta pamięta, że kiedy zwierzyła się swojej mamie ze swoich marzeń usłyszała: "Nigdy ci się nie uda. Nie jesteś wystarczająco ładna".
Jednak jak widać gwiazda przebolała już te słowa, bo na końcu rozmowy powiedziała na wizji: "Dużo zawdzięczam mojej mamie. Moja kariera była udowadnianiem jej, że ta mała, chuda dziewczynka o niekonwencjonalnym wyglądzie może zostać gwiazdą filmową".